|
Widzisz wypowiedzi znalezione dla zapytania: skutki rozwodów
Temat: jak uporać się ze skutkami rozwodu?
jak uporać się ze skutkami rozwodu? Poznałam męża gdy miałam 18 lat, był moim pierwszym mężczyzną w
życiu, zaimponował mi wieloma zaletami, był dla mnie czuły i
kochany. Czułam się przy nim doceniana i kochana. Nie miałam tego
nigdy w domu, rodzice żyją w nieudanym małżeństwie. Mama sama nas
wychowywała, tata nic jej nie pomagał, wycofał się zupełnie, żyje z
nami ale tak jakby go nie było. Mama nie radziła sobie często i cały
czas na nas krzyczała, zawsze faworyzowała starszą siostrę, ja byłam
nerwowa i matka zawsze krytykoawała mnie. Szybko sie
usamodzielniłam, zamieszkałam z narzeczonym w innym mieście. 6 lat
narzeczeństwa, 3 lata małżeństwa, sielanka nie trwała długo, mąż
porzucił mnie dla innej kobiety. Jest w następnym związku a ja nie
mogę się pozbierać, wróciłam do rodziców bo nie mam gdzie mieszkać,
rodzice wspierają mnie jak mogą ale boli ich ten rozwód, są osobami
wierzącymi, nie mogą sobie z tym poradzić. Ja też. Myślałam, że mąż
mnie kocha ale podsumował mnie tak, żę jestem furiatką, że miał ze
mną piekło, żę uczucie dawno się wypaliło a on nie znał innych
kobiet i nie wiedział, że może być lepiej w związku, zniszczył
totalnie moje poczucie godności i własnej wartości, czuję się jak
śmieć. Teściowie na początku bronili mnie i było im żal, terz po
rozwodzie odcięli się ode mnie i ostawili samą z tym problemem. Nie
wiem jak się pozbierać. Myśle aby wyprowadzić sie i żyć samemu ale
rodzice boją się, że nie podołam i finansowo i psychicznie, mam 27
lat i jak wiele osób młodych w Polsce zarabiam 1100 złotych na rękę,
choć skończyłam jakieś tam szkoły i nie jestem po zawodówce.
Najgorsze jet to, że straciłam wiarę w siebie i w to, że będę
jeszcze sczęśliwa.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Porada prawna w sprawie rozwodu?
Co jeszcze mozna zrobić? Co jeszcze polecam w tym temacie(dla przypomnienia też):
1.Jak uchronić dziecko przed skutkami rozwodu
kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,55005,2361337.html
2.Dlaczego rozwód tak rani dzieci?
kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,54933,1326197.html
3.Kiedy rodzice chcą się rozwieść
kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,55005,1326189.html
Do ew. konsultacji psychologicznej nad pytaniem co robic z waszym małżenstwem?-
w ciemno polecam z wywiadu powyżej znaną mi osobiście
Panią dr Barbarę Smolińską.(warto nawet wybrać sie do Warszawy zapewniam).
superwizor
nr lic. 77
l-p@l-p.pl
Gabinet prywatny
tel. (22) 843 08 05
btsmolinscy@wp.pl
4.Jeśli problem dotyczy zdrady partenra- to odradzam gwałtowne ruchy,stawianie
wszystkiego na ostrzu noża,emocjonalny
szantaz i zemstę zdrady. A i w "normalnej sytacji"Lepiej spokojnie wszystko
razy 100 przemyśleć niż pózniej żałowac waszego
małżeństwa.Polecam szczerą rozmowe z partnerem i o Pani "pomysle" rozwodu ale
głownie o Pani uczuciach,które za tą decyzja-pomysle stoją,obawiePani emocjach.
po drugie- zastanowieniu sie nad podjęciem na serio wspólnie pracy nad waszym
związkiem z psychologiem-przypomnienia sobie co was tak na serio połaczyło-
dlaczego zdecydowaliscie dzielic wspólnie swoje zycie-te pierwsze
randki,spotkania,marzenia et. i zapytania przy pomocy specjalisty- czy to jest
dla was jescze wartościa czy nie? Nic na siłę a urotac małżenstwo warto ale na
serio nie na niby.
jesli to DLA WAS RAZEM ma sens to polecam koniecznie podjęcie spotkań z
psychologiem rodzinnym i ratowanie związku.
Wszystko można jescze
naprawic.Ale mąz też musi chciec.
Prosze z nim o tym porozmawiać.
Tylko praca nad związkiem nad waszym kryzysem-waszym RAZEM WSPÓLNYM problemem
ma sens.Nie jest to pani problem lub tylko męża.
Jesteście dorosłymi ludzmi i
jeśli cos w związku nie wychodzi to należy o tym szczerze mówic i pracować nad
zmianą.
pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego
OM MANI PEME HUNG
NAMO BODHISATTWA KSITIGARBHA
ZYCZĘ WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
lekshey
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: moj chlopak i jego ex
emma_ja napisała:
> problem lezy w tym ze ten facet kompletnie nie szanuje dziewczyny,
z ktora jest
> ,
> lekcewazy jej zdanie i uczucia, jest wobec niej chamski
Tez mi sie wydaje, ze srednio u niego z szacunkiem.
> a sadze, ze tak jest bo odezwala sie skruszona byla zona, ktorej
nie wyszlo z
> kochankiem, a on pewnie kochal ja caly czas, i zacznie sie dopiero
teraz...
Właśnie też mi się tak wydaje.. Ktoś słusznie zauważył, ze nie bez
znaczenia pozostaje fakt, ze to ona zostawiła jego.
> byla zona odgraza sie, ze jest wazna i u siebie wiec nie ustapi
latwo
> a on dziewczyny wogole nie szanuje, jej zdanie ma za nic, i ulega
juz bylej
Z duzym prawdopodobienstwem traktowal ja jako klin. A tu sie
okazało, ze zona wraca, moze byc jak dawniej.. i czesc piesni..
> ja bym szybko z tego ukladu sie wypisala
Dokladnie.
Ja bym sie wypisala bo tym tekscie "jestes wolna".
> oni sa siebie warci i niech sie kotluja
> jak go zona kolejny raz oleje- to pewnie jeszcze bedzie chcial do
ciebie wrocic
ALbo znowu zajmie sie szukaniem nowego klina, kolejna dziewczyna
zmami slodkimi slowami, znow zonka sie pojawi i bedzie..
Niektorzy ludzie nie dojrzewaja nigdy do skutków rozwodu pomimo, ze
zdecydowali sie go wziac.
> nie daj sie tak traktowac
> oddaj go tej zonie, on zasluguje na to
> nie musisz ty go karac- byla zona go ukara pewnie jeszcze nie raz
;)
Popieram ;)
> pomysl jakie zycie bys miala z nim. z nimi.zcie jest jedno i
szkoda czasu.
> kopnij go w zad bo nic nie jest wart tak cie traktujac-wesolych
swiat!
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: dzieci po rozwodzie - Model szwedzki
Mama ma prawo... ładnie powiedziane. Mama ma tez obowiązek dbać o dziecko, nie
przesypia nocy kiedy dziecko jest chore, musi czasem iść na zwolnienie
ryzykując utratę pracy itd. W zamian dostaje wypłacone hojną ręką 200 zł
alimentów. Tata od reszty może umyć ręce. Jeśli tata nie ma chęci, to jego
prawa ograniczają się do comiesięcznego przelewu. A mama MUSI wykombinować
pieniądze na ubrania, ortodontę, kolonie, i milion innych spraw bo inaczej
będzie złą matką. Dziecko dostrzega, że tata kupił mu lizaczka za 50 groszy -
nie widzi codziennych nakładów matki.
Mama musi czasem wytłumaczyć dziecku, dlaczego tata ma je w nosie, dlaczego
miesiącami nie dzwoni czy nie ma czasu odwiedzić dziecka w dniu jego urodzin.
Fajnie pisać o prawach.
Nie zawsze rodzcie potrafią wypracować sobie model układów po rozwodzie.
Zazwyczaj oboje pracują. Tyle, że to tata ma możliwość dostosowania swojego
czasu. Jeśli musi zostać w pracy to nie widzi się z dzieckiem. Jeśli mama musi
zostać w pracy, to zostaje z tym problemem często sama. Sama musi kombinować
kto odbierze dziecko z przedszkola, kto zdąży na umówioną wizytę do lekarza
itd. Fajnie, jeśli w takich sytuacjach może liczyć na ojca dziecka. Ale
zazwyczaj zostaje z tym sama.
Dla wyjaśnienia - moja córka widuje się z ojcem kiedy tylko chce, a w zasadzie -
kiedy tata znajdzie czas. Piszesz o odgórnym redukowaniu praw do 3 godzin
tygodniowo. Mój eks niegdy nie miał żadnych granic, a bywało, że jak pracował
to nie widywał się z córką po 2 miesiące. Bo nie miał czasu. Ja ten czas muszę
mieć - zawsze, niezależnie od tego jak bardzo byłabym zmęczona czy chora. Nigdy
nie ograniczałam im kontaktów i są ze sobą bardzo żżyci. Ale nie mów mi, że 200
zł alimentów (których zresztą od 2 lat nie widziałam na oczy) kompensuje mi
wszystkie codzienne obowiązki. Bardzo bym chciała, żeby to ojciec po wielu
godzinach pracy pracy siedział i odrabiał z nią lekcje, użerał się z kwestiami
wychowawczymi, pilnował, żeby po sobie sprzątała, wynajdywał rozrywki, chodził
na wywiadówki itd. Ja bym sobie chętnie czasem posiedziała na kanapie. Tyle, że
tata może ze swoich praw korzystać, ja muszę - bo mam obowiązki.
Myślę, że można i trzeba wypracować sobie takie układy, które minimalizują
dziecku skutki rozwodu. Przez to, że dziecko ma kontakt z ojcem kiedy tylko
można, że nie nastawia się dziecka przeciwko sobie. Mimo wielu moich zastrzeżeń
nigdy przy dziecku nie powiedziałam złego słowa na eksa. I nasze układy jak na
polskie standardy są bardzo pozytywne.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: A ja z innym problemem
czytam, czytam i dodam swoje trzy grosze
dziewczyny, to przecież nie tak, że każda druga żona musi stworzyć ciepły
kontakt z dzieckiem swojego męża (albo w ogole kontakt)! Super jeśli tak jest,
bo to pozwala zminimalizować skutki rozwodu - tak jak pisała agacia. Ale
przecież często takiego kontaktu między dzieckiem a drugą żona nie chce nawet
matka dziecka. Pozwólmy żyć innym tak jak chcą i nie narzucajmy jedynego
słusznego modelu. Szczerze podziwiam i zazdroszcze sytuacji w domu aagaci i
życzyłabym sobie takiej u nas, ale... musi istniec dobra wola każdej ze stron,
co nie zawsze jest możliwe. W przypadku Stepmum to z jej strony nie ma tej woli
i trudno pietnować ją za jej uczucia w tej sprawie, niektórym kobietom trudno
jest przełknąć przeszłość męża mimo całej wielkiej miłości. Może czas to
zmieni, może i nie. Tak czy siak, każdy z nas buduje sobie swój świat w taki
sposób aby się w nim dobrze czuć. Stepmum ustaliła z przyszłym mężem pewne
zasady, od początku przedstawiła mu swoje zdanie i to jest według mnie uczciwe.
Skoro partner te zasady zaakceptował i związek kwitnie - dobrze i tak. Czy
waszym zdaniem lepiej jest robic coś na siłę, wbrew sobie i z zaciśniętymi
zębami tkwic w sytuacji bo tak wypada? W sytuacji Stepmum myślę że powinna dać
czas czasowi, może kiedyś zmieni zdanie co do kontaktów z dzieckiem męża i
relacji między rodzeństwem, może nie i to też nie będzie nieszczęście -
najważniejsze, żeby to dziecko miało kochających rodziców, a druga żona ojca
czy drugi mąż mamy i tak zrobią wiele dobrego dla dziecka choćby nie
utrudnianiem ich kontaktów.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Nie potrafię się przełamać
mam inne zdanie na ten temat, jezli chodzi o to że dzieci z rozbitych rodzin
nie ponosza tego konsekwencji.Jest róznica jezeli ojciec jest codziennie,
bierze udział w zyciu a co innego jak w weekendy.
Ponoszą, ale jest to do "ustawienia". Wierzyć mi nie musisz, bo ja jestem takim
dzieckiem i wiem z doświadczenia własnego jakie są skutki rozwodu i jakie
całkiem sensowne działania naprawcze można podjąć by zminimalizować ten
negatywny skutek.
brałabym taki sam udział w wychowaniu.W przeciwnym razie nie byłoby
> mozliwości żeby z nami mieszkało.Nie wyobrażam sobie że tylko M. decyduje o
> tym , jak wychowywać( albo naprostowywac wychowawczo ) dziecko , które
mieszka
> w naszym domu.
Wiesz, ja jestem całodoboąa macochą od 8 lat i wiem z doświadczenia, że owszem
macocha może brać udział w wychowaniu, ale tylko taki na jaki zezwoli ojciec
dziecka i samo dziecko. Dziecko będzie słuchało głównie rodzica, nigdy nie da
macosze/ojczymowi równych praw które daje rodzicom biologicznym. Dlatego bez
pełnego poparcia rodzica dla działań macoszych szanse wychowawcze macochy są
równe zeru.
to co pisze może czasem brzmiec niezbyt uczuciowo, ale nie jestem idiotką.nie
> kocham tego dziecka , i pewnie nigdy bym nie pokochała
To oczywiste dla nas, macoch.
Acz niestety rodzice biologiczni patrzą inaczej, chcieliby by partner/partnerka
kochało to dziecko i naprawdę wielkim problelmem jest wyjaśnienie im, że to
jest niemożliwe.
że nie
>
> wymagałabym od tego dziecka tyle samo co od moich. To wszystko.musiałoby
> przestrzegac tych samych reguł i wiem że byłoby mu na dzien dzisiejszy bardzo
> cięzko. Z tąd napisałam że nie miałoby ze mna lekko
Te reguły zaakceptowałoby szybko i bez specjalnych oporów, gdyby wiedziało, że
wprowadza je ojciec lub że ojciec całkowicie popiera wymagania macochy.
Inaczej szansa na to by bez problemu dawało się wychowywać obcej babie jest
nikła.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: potrzebuję rady
m-m-m zaczynam to lubieć:)
napisałaś:
>Nie wiem, czy poczucie żalu, gniewu, indetyfikacji tylko z jednym rodzicem to
>naturalne zjawisko.
>To wynik takich a nie innych okoliczności, przykrych dla dziecka, ale na pewno
>nic w tym nie ma naturalnego i oczywistego.
W tej wypowiedzi podkresliłaś że gniew, żal itd nie są naturalnym zjawiskiem a
co za tym idzie naturalnymi odczuciami dziecka po rozwodzie.Poszło nam o
określenie NATURALNE.
Według wszelkiej wiedzy jaką posiadam i doświadczeń moich własnych jest to jak
najbardziej naturalne zjawisko.Stąd wynikło moje zdecydowane podkreślenie faktu
że mój pogląd jest taki, a nie inny.Nie sądze by był to autorytatywny sposób
wypowiedzi.
Po prostu mopja wiedza w tej dziedzinie każe mi nazywać "odczuwanie przez
dzieci, których rodzice się rozwodzą lub są świeżo po rozwodzie, gniewu,bólu
czy żalu, NATURALNYMI UCZUCIAMI.
Naturalnymi, czyli takimi które występują w takim momencie.Nienaturalnym moim
zdaniem było by np. gdyby dziecko zaczeło w związku z taką sytuacją odczuwać
np.podniecenie czy rozkosz.
Stąd ten mój nacisk na termin "naturalnymi"
a jesli chodzi o psychoterapię to faktycznie pomaga i moim zdaniem jest często
wręcz niezbędna ...ale psychoterapia pomaga, ale nie da się nic zatrzeć można
złagodzić negatywne skutki rozwodu do maxymalnych granic, ale nie wydrzesz z
człowieka jego przeszłości ( przeszłość ukształtowała daną jednostkę wpłynęła
na nią na jej kształt-czy chcemy tego czy nie)
..ale masz rację
każdy pogląd podlega dyskusji
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: uzasadnienie wyroku :)))))
I jeszcze coś dla reksi. Ponieważ i tak już siedzę w necie i musiałam wejść na płatny portal, niejako
przy okazji podsyłam Ci coś co Cię zainteresuje (to z "Gazety Prawnej" jest):
Małżonek niewinny rozkładu pożycia małżeńskiego może żądać od małżonka wyłącznie
winnego tego rozkładu stosownych alimentów. Nie dotyczy to oczywiście sytuacji,
gdy obydwoje zostali uznani za niewinnych rozkładu pożycia małżeńskiego. Ażeby
jednak zaktualizował się ten obowiązek, muszą być spełnione dwa warunki:
1.
na skutek rozwodu nastąpiło istotne pogorszenie się sytuacji majątkowej
małżonka niewinnego. Przy ocenie, czy rozwód pociąga za sobą znaczne pogorszenie
sytuacji materialnej uprawnionego, ważne jest porównanie jego obecnej sytuacji
finansowej z taką, jaka by istniała, gdyby rozwód nie nastąpił.
2.
wskutek istotnego pogorszenia się sytuacji majątkowej - małżonek niewinny
nie ma możliwości zaspokojenia swoich usprawiedliwionych potrzeb. Dla możliwości
domagania się alimentów w takim wypadku nie jest konieczne, aby małżonek znalazł
się w niedostatku, czyli w sytuacji, kiedy nie może się samodzielnie utrzymać.
Wystarczy, że na skutek rozwodu jego sytuacja materialna nie pozwala mu na
zaspokojenie jego usprawiedliwionych potrzeb, jeżeli w trakcie trwania
małżeństwa takie potrzeby należały do pewnej normy, np. kino, teatr, wyjazd na
wakacje. Nie oznacza to oczywiście, iż małżonek niewinny ma prawo do równej
stopy życiowej z małżonkiem zobowiązanym, ale tyle, że ma on prawo do bardziej
dostatniego poziomu życia aniżeli tylko zaspokojenie podstawowych potrzeb.
Małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia małżeńskiego jest zobowiązany
przyczyniać się do usprawiedliwionych potrzeb małżonka niewinnego w odpowiednim
zakresie. Zakres ten wyznaczają przede wszystkim możliwości finansowe
rozwiedzionego małżonka, tzn. może on alimentować w takim stopniu, na jaki go
stać, bez większego uszczerbku dla swoich usprawiedliwionych potrzeb.
Szczególnie to ostatnie zdanie "bez większego uszczerbku dla swoich
usprawiedliwionych potrzeb" jest interesujące. Nie sądzicie?
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Z orzeczeniem o winie czy bez?
orzeczenie kto ponosi wine za rozpad pozycia dotyczy tylko i wylacznie ustalenia
kto zawinil i nic pozatym.
Przy podziale majatku dorobkowego stron sad albo przychyla sie do
zaproponowanego podzialu przez strony albo ustala co wchodzi w sklad majatku
dorobkowego i dzieli w rownych czesciach (strona ktora ma mniej ma prawo do
wyrownania majatku). Sad nie moze nic dawac wiecej czy mniej na podstawie
orzeczenia czy tez nie orzeczenia winy bowiem oznaczalo by to ze przelicza wine
na pieniadze a tak zrobic nie moze przeciez. W dodatku sad nie zajmuje sie
stopniowaniem winy. Oznacza to ze nawet jesli strona ponosi wine chocby w
skromnym stopniu to rowniez zostanie uznana za winnego. Nie nalezy zapominac ze
przeciez wniosek stron o nie orzekanie winy nie oznacza ze nikt jest nie winny.
Oznacza tylko porozumienie stron ktore w ten sposob oswiadczaja ze nie chca by
sad sie zajmowal ustalaniem winy.
Natomiast co do dzieci to sad kieruje sie tylko ich dobrem. To ze np. ojciec
zdradzil matke (lub na odwrot) i przez to zostaje uznany za wylacznie winnego
nie oznacza ze nie kocha dziecka i ze w zwiazku z tym maja ucierpiec np. jego
kontakty z dzieckiem.
Kiedy zatem wina? Wina ma wplyw na ewentualna pozniejsza alimentacje. W
przypadku rozwodu bez orzekania o winie lub z winy obu stron alimentow moze
zadac wspolmalzonek ktory znajdzie sie w niedostatku (w praktyce taki stan
zachodzi niezwykle rzadko, prawie wcale)
W przypadku natomiast gdy malzonek zostaje uznany za wylacznie winnego to
malzonek niewinny moze zadac alimentow od malzonka winnego w sytuacji gdy na
skutek rozwodu pogorszy sie jego sytuacja materialna. Taka sutuacja czesto
zachodzi np. w przypadku kobiet ktore byly na utrzymaniu meza lub np w przypadku
kiedy jeden z malzonkow zarabial kilka razy wiecej od drugiego.
Orzeczeniem winy mozna sie zabezpieczyc w przypadku np. malzonka alkoholika lub
lubiacego przepuszczac kase. Jesli bedzie bez winy a ten np. zachoruje i nie
bedzie sie sam w stanie utrzymac mozna sie liczyc z alimentami na jego rzecz.
Jesli bedzie orzeczenie o winie to los malzonka winnego z punktu widzenia prawa
dla malzonka niewinnego jest bez znaczenia.
Wiec poza wymiarem satysfakcji wina jest istotna w sumie tylko w przypadku
chceci zabezpieczenia sie przed ewentualna alimentacja o ile taka grozi w
przyszlosci. W pozostalych przypadkach naprawde nie warto sie uzerac i psuc do
konca stosunki miedzy malzonkami co pozniej moze miec wplyw na wychowanie dzieci.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Alimenty na meza.
lomasinahimana napisała:
> Ten post zamiescilam takze na forum kobieta.
>
> W skrocie wyglada to tak: zostawilam meza i wystapilam o rozwod. Maz nie
> chcial sie zgodzic i robil cyrki, wywlekal intymne sprawy w sadzie. Chcialam
> jak najszybciej zakonczyc sprawe rozwodowa bez prania brudow, wiec popelnilam
> blad i nie walczylam, teraz odczuwam tego konsekwencje. Orzeczono rozwod z
> mojej winy, mimo, ze maz do konca sie na niego nie zgadzal. Po pewnym czasie
> pomyslalam, ze oprzytomnial, pogodzil sie, ze nie bedziemy razem juz nigdy i
> pol roku pozniej sie z nim skontaktowalam. Chcialam sie dowiedziec, co
> slychac, jak zyje - w koncu troche razem przezylismy i nie jest mi
> czlowiekiem zupelnie obojetnym. Od nowa zaczal podchody, chcial sie spotkac,
> zaczelismy pisac do siebie maile - jak starzy znajomi. Kiedy sie dowiedzial,
> ze mam kogos i nie wrocimy do siebie na pewno juz nigdy, zmienil ton. Podal
> mnie o alimenty. Zasadzono mi 250 zl. Placilam 4 miesiace. Teraz zaszlam w
> ciaze i zaczynaja sie nowe wydatki. Na razie na lekarza (prywatne wizyty), a
> potem wiadomo, ze bedzie ich coraz wiecej. Czy jesli teraz wyjde za maz i
> zrezygnuje z pracy, moj maz bedzie musial placic na mojego eksmeza? Z bylym
> mezem nie mam dzieci.
Jeżeli pozwany nie zgadza sie na rozwod, to jedyną istniejaca prawnie
mozliwoscią udzielenia rozwodu(Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy) jest rozwod z
orzeczeniem o winie powoda. Orzekani bez ustalania winy lub z winy obojga
małżonków jest możliwy tylko wtedy, gdy rozwodu chcą zarówno powód, jak i
pozwany.
Alimenty na byłego współmałżonka mogą zostać zasądzone, gdy temu
współmałżonkowi na skutek rozwodu znacząco pogarsza się strona finansowa, tzn.
pozostaje on bez pracy, do czasu podjęcia pracy lub zawarcia przez pozwanego
nowego zwiazku małżeńskiego, który znosi obowiązek alimentacyjny powoda.
Proszę nie mieć pretensji do Sądu, który rozpatrzył Pani powództwo pozytywnie,
rozwiązując Państwa małżeństwo.
Ze względu na zmianę Pani sytuacji życiowej (ciąża) może Pani wystąpić do
właściwego Sądu o umorzenie alimentów.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: facetom jest gorzej
dodam jeszcze to co przedmówczynie- mój eks teraz tez więcej poświęca czasu niz
przed rozwodem jak był męzem i ojcem, wiec nie ma tego złe czasem tak mysle. Był
czas kiedy były emocje- eks mąz zachowywał się jakby nie tylko rozszedł sie ze
mna ale i synem, walczyłam o kontakty, tóumaczyłam prosiłam, dotarło, sam może
zrozumiał. Tak mysle czytając Twój post, że jakby eks mąz w okresie separacji
tak pomyslał jak Ty teraz i bo ja uzywałam takich argumentów i byłam gotowa do
ustepstw nie wiem do czego by to zaprowadziło nas, może umielibyśmy spróbowac
jeszcze raz , ale czasem ludzie nie są stworzeni dla siebie, nie da sie
przeskoczyc pewnych róznic, małzęństwem sie juz nie jest a rodzicem zostaje na
całe zycie. To dobrze, że coś czujesz, odczuwasz smutek, wyrzuty sumeinia,
podobnie jak ja- człwiek w końcu nie ejst bez seraca, ma świadomośc swoich
czynów i ich konsekwencji a im bardziej świadomy krzywdy nawet jeśli nie była
zamierzona tym bardziej trzeba się starac teraz, dlatego schowałam złośc i żal
na eks męza głeboko do kieszeni, swoją urazona dumę i normalnie moge romawiać i
wspólpracowac z byłym męzem dla dobra syna. Eks mąz ma ograniczona władze
rodzicielską, bo sobie na to zasłuzył, ale teraz spisuje sie jak nalezy, choć
pozostawia jesli chodzi o obiwiązki rodzica wiele do zyczenia- jak to mężczyźni
czasem( sorry za stereotyp), ma glowe do biznesu, ale nie ma do dzieci,nie ma
cierpliwości ale stara się, ja mu nie ciosam kołków na glowie o drobne błedy i
licze po ciuchu, ze wraz z dorastaniem syna i on dorosnie do roli taty i ze
przede wszytskim doceni to syn- nasze wspólne starania mimo rozowdu i będziemy
mimo wszytsko umieli go wychować jak nalezy. Czas goi rany, ustepują negatywne
emocje i można calkiem dobrze wspólpracowac na rzecz dziecka i robić wiele żeby
dziecko nie odczuło skutków rozwodu- ja sie na tym staram skupiac i Tobie zycze
tego samego.B.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Czy też mieliście,macie tendencje dołowania się.
To wyciągnij teraz wnioski... ... z tego, co zobaczyłaś: Twój ex ma kobietę, u której spędza czas (jakżeby
inaczej). Nie umarł, nie pochlastał na skutek rozwodu lecz buduje nowe życie na
gruzach starego.
Koniec wniosków.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: szczyt odwracania kota ogonem
Uciekaj od takiego faceta... ... to jedyny sposób byś uratowała sobie zdrowie (a może i życie) oraz jedyny
sposób dla niego. Może na skutek rozwodu przestanie pić, ale jeśli z nim
zostaniesz, to nie przestanie pić na pewno.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: rozwód a krzywda wobec dziecka... Co mam robić :(
rozwód a krzywda wobec dziecka... Co mam robić :( Witam Was,
Chciałam prosić o rady... Mój związek niszczy brak szacunku ze strony mojego
męża, ciągła krytyka, poniżające określenia, brak pomocy przy codziennych
obowiazkach, wyzwiska i problem z rozładowywaniem własnych emocji - po prostu
wyżywa się emocjonalnie na mnie, jak tylko cos mu nie pasuje. Z pogardą odnosi
się tez do mojej rodziny. Nie pozwalam sobie na to, choć dużo mnie to kosztuje
zdrowia i odwagi. Nasz kryzys trwa już 2 lata i powoli tego nie wytrzymuję.
Czuję, że te wszystkie obelgi wypaliły cała miłość, ktora kiedyś naprawde była
ogromna...
Kiedys bylo inaczej!!!
Gdy nadchodzi weekend - nie cieszę się w ogóle. Nie cieszy mnie juz wspolne
spedzanie czasu - nie mam na to ochoty... Pracuje, gdy wracam zajmuje sie
naszym 1,5 rocznym synkiem... Kapie go i usypiam... Maz najczesciej wraca, gdy
synek juz spi... Mogłabym więcej się rozpisać na ten temat, ale niech
pozostanie tak jak jest :(((
Mysle o rozwodzie... Czuje, ze nie da sie juz nic odbudowac - za duzo zlych
slow zostalo juz wypowiedzianych... Czuje sie czasem jak śmieć...
Bardzo chcialabym byc jeszcze szczesliwa :-((( Mamy malego synka - maz malo
sie nim zajmuje, ale wiem, ze jest bardzo z nim zwiazany...
Jak uchronic mozliwie najbardziej (niestety kompletnie nie da sie, zdaje sobie
z tego sprawe) malenstwo od skutkow rozwodu? Czy rozwod zawsze oznacza krzywde
psychiczna i konczy sie jakimis "defektami" w psychice? :( Czy moj synek
bedzie mial taka sama szanse na szczesliwe zycie jak inne dzieci, wychowujace
sie w szczesliwych rodzinach? :( Mam do siebie taki zal :((( Czasem wspominam
mezowi, ze juz nie widze innego wyjscia, a on wowczas wyrzuca mi, ze skrzywdze
naszego synka... Ale czyz nie bardziej krzywdzace jest wychowywanie sie w
chlodnej rodzinie bez uczucia? Czy jak synek bedzie swiadkiem, jak maz mnie
obrzuca kolejnymi wyzwiskami typu (jaka to ja beznadzieja, ze wygladam jak
czarownica, ze jestem beznadziejna matka itp) to to bedzie dla niego lepsze??
Chyba nie!!! Tu nie ma dobrego rozwiazania - trzeba po prostu wybrac mniejsze
zlo...
Ja zawsze bede mowic synkowi, ze tatuś go kocha - wiem jak bardzo wazne jest
wpajanie dziecku, ze obydwoje rodzice go kochaja mocno...
Boje sie :-( Boje sie podjecia tej decyzji... Czuje sie taka nieszczeliwa :-(((
Prosze szepnijcie coś... :-*
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Czy uczucia Ojca do syna czy córki to puste słowa?
Hmmm - wydaje mi się, że udało nam się zminimalizować negatywne skutki rozwodu.
Kontakty mamy dobre, nie ma żalu, pretensji, jesteśmy w stałym kontakcie,
wspólny pobyt pod jednym dachem nie powoduje alergicznej wysypki:). Odnosimy
się do siebie jak starzy kumple. Czego i innym życzę:) Jednak - niespecjalnie
byłabym szczęśliwa, gdyby eks wizytował mie 2 razy w tygodniu, a wiadomo - na
parę godzin po pracy "nie opłacałoby się" brać dziecka do siebie. Nic
personalnego, po prostu niczyich wizyt w takim natężeniu bym nie lubiła, nawet
nabliższa przyjaciółka stałaby się męcząca. To raz.
Dwa - ilu ojców tak naprawdę znajduje czas dla swoich dzieci w większych
proporcjach? u mnie było tak, że eks mogł się widywać z córką dowolnie, bez
ograniczeń. I tak nie korzystał z tego częściej niż biorąc ją na weekend mniej
więcej co dwa tygodnie. Bardzo bym chciała, żeby przez te wszystkie lata
istniał w tygodniu wtedy kiedy był potrzebny, nie wiem - poszedł z dzieckiem do
dentysty, czy odprowadził na zajęcia, czy choć raz to on zwolnił się z pracy,
kiedy gdzieś trzeba z dzieckiem podjechać. Ale niestety - znikoma liczba matek
może liczyć na faktyczny udział w wychowaniu, a więc i codzienną pomoc, kiedy
coś trzeba załatwić. Może łatwiej byłoby wywalczyć częstsze kontakty, gdyby
wiązałyby się one z takim prawdziwym ojcostwem, wzięciem na siebie obowiązków,
nie odświętnym, gościnnym trybem?
Z ciekawości - ilu z was panowie chodzi na wywiadówki, ilu odrabia z dziećmi
lekcje? nie można ograniczać ojcostwa do sztucznej roli "weekendowego tatusia"
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Zdrowe relacje.
Zdrowe relacje. $1
Robiłem wczoraj porządki domowe. Takie bardziej dogłębne, bo zaglądałem nawet
do starych segregatorów, czy nie ma tam czegoś do wywalenia.
Znalazłem list do byłej żony, datowany na rok 2001, czyli cztery lata po
rozwodzie. Najpierw trochę sie bałem i wstydziłem, czy nie nawypisywałem tam
jakis głupot (treśc pamiętałem słabo), ale okazało się, że nie. Nie było
całkiem źle ze mną, kiedy pisałem ów list. Jedyne, co mnie udarzyło, to to,
że z listu wynika WAŻNOŚĆ dla mnie mojej byłej żony.
$2
Koledzy piszący na forum też podkreślają tą ważność swoich ex. Niektórzy są
nawet tak hojni, że zostawiają swoim byłym połowicom mieszkania, samochody, a
sami zadowalają się mniejszymi wygodami.
Dodam, że też miałem kiedyś taki pomysł, żeby MOJE mieszkanie sprzedać, a
pieniędzmi się z ex podzielić. Nie zrobiłem jednak tego i dobrze, a dlaczego
dobrze - o tym na końcu.
$3
Moja ex nie utrzymuje ze mną żadnych kontaktów. Na pewno nie zadzwoniła do
mnie w ciągu ostatnich trzech lat, a może i pięciu - nie wiem, bo nie liczę.
Ostatnio, po zachętach właśnie z naszego forum, zaproponowałem zwiększenie
alimentów, bo może 500 zł na dziecko, to za mało. Usłyszałem, że "jak chcę,
to moge płacic więcej, ale ona prosić nie będzie".
Potraktowałem jej słowa serio. Jak będę chciał, to zrobie większy przelew. Na
razie nie chcę.
$4.
Panie z naszego forum też nie wyrażaja się ciepło o swoich ex, ale panowie i
owszem. Można sobie poczytać o zaletach ducha, urodzie i innych przymiotach.
Wynika z tego, że Panie swoich ex nie lubią, a Panowie lubią. Dziwna
asymetria.
Podsumowanie:
Rozwód ustala zdrowe relacje między byłymi małżonkami. Na skutek rozwodu
stają sie oni sobie praktycznie OBCY. Nie mają ze sobą nic wspólnego.
Stało się dla mnie nagle jasne, że milczenie telefonu przez lata jest jak
najbardziej normalne. Fakt, że ex nie zadzwoni do mnie w ciągu następnych 10
lat, przestał miec znaczenie.
Nie wiem, czy to lenistwo, czy powściągliwość, czy jeszcze co innego
spowodowało, że nie podarowałem ex mieszkania. Dobrze sie stało, bo może sie
przydać.
Choć "nowa" kobieta nie jest osobą ubogą...
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: artykuł w "Polityce"
woman-in-blue napisała:
> I znowu same stereotypy i uogolnienia
Słucham???????
> Ja znam wiele kobiet ktore dbaja o to, by dzieci jak najmniej
> odczuly skutki rozwodu rodzicow. Wlasnie one zachecaja ojcow do
> czestych spotkan z dziecmi, do uczestnictwa w ich zyciu i
> wychowaniu. Lagodza skutki traumy ktora przezyly dzieci w zwiazku z
> rozstaniem.
JA tez znam wiele takich kobiet, a nawet jedna z nich jestem.
Ale to nie znaczy, ze kontakty samotnej matki z dziecmi nie są trudne i pelne
pulapek - zawsze są. Róznie tylko matki (i dzieci) sobie z nimi radzą.
> Znam rowniez wiele mlodych kobiet na ktore nie czeka kolejka
> kandydatow na malzonka.
Chodzilo mi głownie o to, ze mezczyzn, nie kobiety, dotyka to co nazywamy
"nadumieralnoscią", wiecej wśród nich osob zorientowanych "homo", no i wiekszy
wybór mają (bodo rowieśniczek dochodzą jeszcze liczne mlodsze roczniki, niestety
w przypadku kandydatów na ewentyualnego meza tak nie jest)- zwyczajnie: podaż
maleje z roku na rok, i to są fakty.
Wiec jakby niekoniecznie od wieku zalezy
> atrakcyjnosc kobiety.
Jasne.
Ale jakis zwiazek jednak jest, nie sądzisz?
Poza tym: Z wiekiem wymagania rosną, możliwosci maleją.
I to jest naprawde prawda.
Co z tego wynika? Ano ze trzeba sie liczyc z sytuacją, ze bedziemy juz zawsze
samotne. I tak zyc, zeby ta ewentualnosc nie przypominala koszmaru, ale na
odwrót, owocne, szczęsliwe życie.
A jeśli sie zdarzy, ze to szczęsliwe zycie będzie mozna przezyc z kimś - cudownie.
> Moim zdaniem jednym z najwazniejszych kryterium zadowolenia z zycia
> jest posiadanie dobrych relacji z innymi ludzmi,
Oczywiscie. Ale "ludzie" nie sprowadzaja sie do jednego egzemplarza rodzaju
ludzkiego.
a poczucie
> szczescia daje posiadanie udanego zwiazku: formalnego, czy nie.
Dokładnie na odwrot: będąc szczęsliwą masz szanse stworzyc szczęśliwy zwiazek.
Jest
> calkiem naturalne ze chcemy kochac i byc kochane.
Zgoda bez zastrzeżeń.
> Zgadzam sie natomiast, ze latwiej realizowac swoje marzenia i plany
> bedac samej niz w chorym i toksycznym zwiazku. Za duzo energii traci
> sie na ratowanie czegos co sie nie da uratowac.
>
ano właśnie :)
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: nie mogę się otrząsnąć,szukam pomocy
O alimenty na siebie może wystąpić. Nasze prawo jak najbardziej
przewiduje taką możliwość. Jeśli na skutek rozwodu poziom życia
strony poszkodowanej uległ znaczącemu pogorszeniu - ma prawo do
alimentów. Nawet w sytuacji, kiedy pracuje.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: czy powinien sie poddac?
Ale wtedy 90% tatusiow dawaloby minimum i koniec, nawet jak by mieli
mozliwosci finansowe o wiele wiele wieksze. A dziecko powinno byc
ostatnia osoba ktora ucierpi na skutek rozwodu rodzicow, finansowo
tez.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Musze sie pochwalic:)
To co piszę to nie jest idealizowanie. Nigdzie nie napisałam,że
małżeństwo, czy inny niezalegalizowany związek to kwiaty codziennie
od męża/faceta, odlotowy częsty seks, co wieczór zasypianie w
ramionach, itd itp? Nie napisałam nic takiego.
Przez 9 lat nie byłam sama, także liznęłam "szczęścia we
dwoje".Bywają krótsze niż 9 lat małżeństwa.
Ty Der napisałeś otwarcie, że rozwód to porażka życiowa a nie powód
do szczęścia, czy CHWALENIA SIĘ i skakania z radości pod niebo.Tylko
trzeba mieć odwagę przyznać się do tego przed sobą samym, a nie
wmawiać sobie pierdoły " szczęście,szczęście jeszcze raz szczęście,
nowe życie przede mną, na pewno lepsze, piękniejsze..."
Doświadczenie życiowe czy samokrytyka, owy brak wybielania siebie
nie jest skutkiem rozwodu, nie jest cechą osób rozwiedzionych. Jest
cechą ludzi obserwujących dokładnie siebie, otoczenie etc.
Gdyby ludzie dokładnie obserwowali swoje zachowania, kiedy wpadam w
szał, kiedy jest mi smutno, kiedy dobrze itd psycholodzy nie mieliby
pracy.
Der co to znaczy "jak facet Ci machnie dwójkę dzieci"? Jak już, to
machneliśMY, MY dwoje, prawda?
Nie wiem co zrobię z wyjątkiem jednego-na pewno nie będę
opowiadać/chwalić się na lewo i prawo jakie to szczęście, że
rozwiedliśmy się.
Bo to tak jak iść w expedycji na Czomolungmę(babcia robi ciepłe
skarpety, x lat zbiera się pieniądze,wszyscy kibicują,odprowadzają
na samolot) a w rzeczywistości idzie się jak gapa i wpada do dziury
położonej 300 m n.p.m. z błotem, gównem czym tam jeszcze kończąc w
ten sposób expedycję i po powrocie, wmawiać wszystkim, że było
odlotowo.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Oda do T.
W literaturze prawniczej przedstawiono wiele poglądów na temat zasad współżycia
społecznego. Jednak wszelkie wysiłki zmierzające do ścisłego ustalenia ich
treści okazały się bezowocne. Pewnym natomiast jest, że zasady współżycia
społecznego zawierają w sobie przede wszystkim normy moralne, ale także
powszechnie obowiązujące w danym społeczeństwie zasady obyczajowe i zasady
humanitaryzmu.
W orzecznictwie Sądu Najwyższego często był podejmowany temat zasad współżycia
społecznego. Przytoczę jedno z orzeczeń dla wykazania, jakimi kryteriami
kieruje się sądownictwo przy ocenie konkretnych faktów.
"Niezgodne z zasadami [...] moralności byłoby uznanie za ważny powód rozkładu
pożycia małżeńskiego nieuleczalnej choroby małżonka, kiedy jego stan wymaga
udzielenia mu materialnej i moralnej pomocy. Zasada ta nie może mieć jednak
zastosowania w wypadku nieuleczalnej choroby psychicznej współmałżonka.
Przy chorobie fizycznej zachodzi możliwość utrzymania więzi duchowej, istnieje
pełne odczucie skutków rozwodu ze strony chorego i dlatego względy moralne
nakazują udzielenia mu opieki nie tylko materialnej, ale i moralnej tak, aby
ulżyć losowi chorego. Natomiast w wypadku choroby psychicznej nie zachodzi
możliwość utrzymania więzi duchowej, a sam chory nie odczuwa w tak ostry sposób
skutków rozwodu, gdy jeszcze stan jego zdrowia wymaga pobytu w szpitalu drugi
małżonek nie może mu praktycznie zapewnić niczego więcej poza dostarczeniem
pomocy i opieki materialnej i w tych warunkach udzielenie temu małżonkowi
rozwodu może znaleźć usprawiedliwienie w poczuciu moralnym społeczeństwa".
- orzecz. SN z dnia 2 lipca 1960 r. ICR 491/61, OSPiK 1963/3, poz. 68.
W cytowanym wyżej orzeczeniu choroba fizyczna małżonka i potrzeba udzielenia mu
pomocy i opieki nad nim może być uznana za okoliczność wyłączającą możliwość
udzielenia rozwodu z uwagi na sprzeczność z zasadami współżycia społecznego.
Innym przykładem może być wzgląd na małoletnie dziecko jednego z małżonków,
które pochodzi z innego związku, gdy więź uczuciowa, jaka nawiązała się między
tym dzieckiem a małżonkiem rodzica, jest zbliżona do pozytywnych więzi z
rodzicem naturalnym. To samo dotyczyć będzie małoletniego dziecka, które
znajduje się w rodzinie zastępczej rozwodzących się małżonków.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Ale menty... po rozwodzie...
Ale menty... po rozwodzie... Jakie są skutki rozwodu?
Wskutek orzeczenia rozwodu:
• rozwiedziony małżonek może zawrzeć nowy związek małżeński;
• pomiędzy rozwiedzionymi małżonkami utrzymuje się obowiązek wzajemnej
alimentacji.
Reguły rządzące obowiązkiem alimentacyjnym rozwiedzionych
małżonków są takie same, jak w pozostałych („normalnych”) przypadkach
alimentacji (zob. punkt 4.1.) – z zastrzeżeniem jednak poniższych odmienności:
rozwiedziony małżonek, który:
nie został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia oraz znajduje się w
niedostatku
- może żądać od drugiego małżonka rozwiedzionego dostarczenia środków
utrzymania w zakresie odpowiadającym uzasadnionym potrzebom uprawnionego
oraz możliwościom zarobkowym i majątkowym zobowiązanego (innymi słowy – może
żądać alimentów we wskazanym zakresie);
w przypadku, gdy:
jeden z małżonków został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia
oraz rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej
małżonka niewinnego
- małżonek niewinny – chociażby nie znajdował się w niedostatku – może żądać,
aby małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia przyczyniał się w odpowiednim
zakresie do zaspokajania jego usprawiedliwionych potrzeb;
obowiązek dostarczania środków utrzymania małżonkowi rozwiedzionemu
(czyli obowiązek alimentacyjny) wygasa w razie zawarcia przez tego małżonka
nowego małżeństwa.
Jednakże gdy zobowiązanym jest małżonek rozwiedziony, który nie został uznany
za winnego rozkładu pożycia, obowiązek ten wygasa także z upływem 5. lat od
orzeczenia rozwodu (chyba że ze względu na wyjątkowe okoliczności sąd, na
żądanie uprawnionego, przedłuży wymieniony termin pięcioletni).
• rozwiedziony małżonek, który na skutek zawarcia małżeństwa zmienił
swoje dotychczasowe nazwisko, może powrócić do nazwiska, które nosił przed
zawarciem związku małżeńskiego. Stosowne oświadczenie należy w terminie 3.
miesięcy od chwili uprawomocnienia się orzeczenia rozwodowego złożyć przed
kierownikiem urzędu stanu cywilnego;
• ustaje małżeńska wspólność majątkowa – tak ustawowa, jak i umowna;
• w dalszym ciągu trwa stosunek powinowactwa (zob. punkt 1.1.).
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jakie skutki pozostawia rozwód w psychice dziecka?
mam 18 lat, moi rodzice rozwiedli się kilka lat temu. Te skutki rozwodu są
bardzo dobrze napisane w artykule, odnoszę wrażenie jak bym czytał o swoim
charakterze. Tam się każda linijka zgadza...
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: moja mama
Kiedyś byłam fanką ksiązek Małgorzaty Musierowicz. Czerpiąc z litereatury
opowiadałam jaką mam cudowną mamę i jak świetnie się rozumiemy. Czasem w to
wierzyłam. Mama przy osobach obcych zachowuje się bardzo miło, przyjacielsko i
ogólnie bez zarzutu. Nigdy się nikumu na nią nie skarżyłam. Do dziś tylko jedna
moja najbliższa przyjaciółka wie co mam w domu, bo mama się kiedyś przy niej
odkryła. Na co dzień staram się uzbrajać w cierliwość. Wchodzę do domu i staram
się zachowywac normalnie. "cześć mamuś" i jesli mi odpowiada to oddycham z
ulgą , jesli mi nie odpowiada to staram się ją "rozbroić" zartem , opowiadaniem
o czymkolwiek. Czasem mi sie udaje. Wieczorem siadam przed ekranem i piszę.
Mam w szufladzie kilka opowiadańi kilka zaczętych powieści, ale boję się
poddać je ocenie. Układy z wnuczką? Nie wiem jak je określić. Corce nie
dokłada , ze jest nic nie warta. Dokłada jej że ma ojca sk...syna i matkę ,
która jej nie kocha. "biedne dziecko , tylko babcia ci została". Wpadałam w
furię przy takich tekstach , co kończyło się przeprosinami i i płaczem
wszystkich trzech. Teraz systematycznie tłumaczę Oli , ze babcia kłamie, nie
rozumie, mówi tak bo jest stara i nie zdaje sobie sprawy ze to ja boli. itd.
Córka od pewnego czasu rozumie to i odsunęła sie od babci. Nie wierzy jej nawet
w podstawowych kwestiach. Z babcia rozmawia normalnie. Staram sie jej wpoić
szacunek do wieku ale nie za wszelka cene. Przede wszystkim wpajam jej szacunek
do siebie. Bardzo walczyłam o to zeby z ojcem miała normalny kontakt i jak
najmniej odczuła skutki rozwodu. Chyba nam się udało zniwelować je do minimum.
Regularnie widuje się z tata i spędza z nim sporo czasu i ma z nim dobry
kontakt. Ode mnie nigdy nie usłyszała złego zdania o ojcu.
A tak z zupełnie innej beczki to bardzo wam dziekuje za odpowiedzi na mój post.
Jestem zaskoczona taka ciepła reakcją. Wyzaliłam sie anonimowo i nie podziwałam
sie słow otuchy. de-passage dałaś (eś?)mi do myślenia. Ale rzeczywiscie córce
powtarzam żeby udawał że to jej nie dotyczy ze oglada babcię w telewizji. Sama
na to nie wpadłam. Od dziś patrze na mamę jak w telewizor:-)))). Ciekawe czy to
będzie Oskar czy Malina. Pozdrawiam wszystkich.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: po rozwodzie
miauczynska napisała:
> Jeśli chodzi o moje zdanie wiem na pewno że w większości przypadków
> skłonność do rozwodów powtarza się w następnych pokoleniach.
Tego nie neguje, przykladow znam bardzo wiele. Mozna sie zastanawiac, dlaczego
jest to dziedziczne. Moze dzieci, skutkiem rozwodu rodzicow, traca jakas
moralna orientacje... Np. tata zostawia mame z dziecmi, jednak mama cenzuruje
swoje wypowiedzi o swoim ex, zeby nie utrudniac dzieciom kontaktu z ojcem. Z
jednej strony to dobrze, a z drugiej zle, bo dzieci "ucza sie" ze porzucenie to
nic takiego zlego - i potem latwiej im dopuscic sie takiego czynu w doroslym
zyciu.
>Przykłady
> mogę mnożyć wedle życzenia ale nie zgodzę się z Tobą że dzieci zawsze cierpią.
> Bywa tak że rozwód rodziców jest ulgą i wyzwoleniem z piekła a piekło
istnieje
> nie tylko w patologicznych rodzinach i nie zawsze wiąże się z pijaństwem
> rodzica , biciem i awanturami.
Wybacz, ale tego wlasnie nie rozumiem. Jesli rodzina jest normalna i dzieci
czuja sie w niej dobrze, to beda cierpiec, jesli sie im narzuci zmiane.
>Rozwód zawsze jest ogromnym przeżyciem ale
> można się porozumieć przed rozwodem , ustalić pryncypia a na zakończenie
> podziękować sobie za wspólnie przeżyte lata i uścisnąć nawzajem dłonie.
Tak moze byc, gdy obie strony, niezaleznie od siebie, uznaja malzenstwo za
niewarte kontynuacji, a dzieci sa dorosle i maja wlasne zycie. Jednak w
przypadku Autorki listu tak nie jest! Jej wiarolomny maz nawiazal romans i
doprowadzil do rozbicia rodziny, a Autorka listu tego nie chciala! Jest
pokrzywdzona i nie ma po co udawac, ze "porozumiala sie" ze swoim ex. To byloby
zaklamanie. Nie trzeba jej tego proponowac - niech ma poczucie wlasnej
niewinnosci, niech wie, ze ona jest w porzadku - sprawdzila sie jako zona i
matka. Nie robmy jej wody z mozgu - niech zachowa czyste sumienie - zasluguje
na to!
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Notariusz zamiast sporów o legalizację zwiazków
sąd przyznaje alimenty osobie, której na skutek rozwodu nie z jej winy znacznie
pogorszyła sie sytuacja finansowa i to jest sprawiedliwe
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: podwyższenie alimentów
> zyciowa na skutek rozwodu.nie jest tak,wprost przeciwnie ale nie
wiem czy Sąd
> przy rozpatrywaniu wniosku o alimenty na dziecko bierze pod uwage
z czyjej winy
> byl rozwód?
nie, nie bierze, bo to nie ma znaczenia w tej kwestii
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Piotruś Pan się rozwodzi.... żona potrzebuje pomocy!
Piotruś Pan się rozwodzi.... żona potrzebuje pomocy! Witam wszystkich. Na szczęście problem nie dotyczy bezpośrednio mnie ale mojej najlepszej przyjaciólki. Małżeństwo już od jakiegoś czasu przeżywało trudne chwile. Mąż, nazwijmy go Piotruś Pan dobrze po trzydziestce postanowił nie dorosnąć i zostawić żonę z dwiema córeczkami... bo on musi zaznać życia, poszaleć, poczuć się wolnym... a żona nie dość że zmarnowała mu 10 lat życia, to jest gruba i brzydka a wogóle to on jej wogóle nie kochał a ożenił się tylko tak sobie bo nie wiedział co czyni... Takie mniej więcej słowa usłyszała dziewczyna - dodam, iż jest naprawde atrakcyjną babką, zwraca uwagę mężczyzn, zaradną, pracuje na dwa etaty bo małżonek nie bardzo garnie się do zarabiania ale potrafił jej wypowiedzieć, że przy niej to się niczego nie dorobi... Dziewczyna powoli godziła się z tym, że zostanie sama ale problem największy z tym, iż w czasie tego małżeństwa wzięła trochę kredytów na siebie bo małżonek zarabia oficjalnie grosze i to na umowę zlecenie. Słowem oficjalnie to on jest goły jak święty turecki... Jakiś czas temu obiecywał, że będzie z nią solidarnie spłacał raty i oczywiście łożył na dzieci... nie chciał brac rozwodu.. Ja namawiałam ją w takim układzie na separacje bo to daje jej mimo wszystko jakieś prawa... Niestety sprawa się rypła bo Piotruś Pan zrobił dzidziusia nowej narzeczonej i powiadomił żonę iż biorą rozwód - w końcu dzidzia musi mieć ojca. Tyle wyszło mu z tej wielkiej młodości, że teraz będzie musiał tyrać na dwie rodziny. Można by rzec dobrze mu tak gdyby nie problem z kasą - jak z takiego golca uzyskać jakieś alimenty? Co sąd bierze pod uwagę - jego faktyczne zarobki czy możliwości zarabiania. A poza tym czy w przypadku podziału majątku dzieli się i długi - w koncu to zobowiązanie powstało w czasie trwania małżeństwa i on musiał się na to zgodzić. Jeśli ona znajdzie się trudnej sytuacji i będzie miała problemy ze spłatą komornik z łatwością zajmie jej jak najbardziej oficjalną pensje bo małonek przecież nic nie ma. Czy sąd może podzielić dług na ich oboje?
I jeszcze jedno - wina za rozpad małżeństwa nigdy nie jest zupełnie jednostronna ale w tym przypadku moja przyjaciółka powinna uprzeć się przy rozwodzie z jego winy - czy dobrze jej radzę? I jakie faktycznie są skutki rozwodu za obopólną zgodą a jakie w takim przypadku (czy np. będzie mogła wywalić gada z jej mieszkania - jest tam zameldowany ale to mieszkanie to jej spadek).
Proszę o pomoc. Aga.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: ZDRADA- dowód do rozwodu
samodzielny napisał:
> A nie mowilem ze nawet po orzeczeniu separacji malzenstwo trwa nadal?
Nie trwa samodzielny, nie jest tak jak myslisz, niestety.
Rozwód od separacji rózni sie tym, że małzonkowie w niej pozostajacy nie moga
powtórnie zawierać małżeństwa.
Pozostałe skutki rozwodu (np.wspólność majatkowa) ustają.
Separacja może być natomiast w kazdej chwili zniesiona przez sad na wniosek
pozostajacych w separacji i wtedy małżeństwo prawnie trwa nadal.
(Encyklopedia prawna wyd.Park B-Biala 2002)
> To bez znaczenia, kto kogo pierwszy zdradzil. Orzeczono separacje z jego winy,
> bo byl winny. Do rozwodu przyczyniliscie sie oboje.
Ona nie przyczyniła sie do rozwodu. Napisała, że nie ma nikogo do tej pory,
więc w jaki sposób?
ale nawet gdyby miala po orzeczeniu separacji, to tez nie byłaby winna,
przynajmniej w myśl przepisów prawa.
> Sady nie rozpatruja, kto pierwszy i czyja wina wieksza. Nawet jezeli on winien
> w 95% a Ty tylko w 5% to sad orzeknie o winie obojga
Tak to prawda. Jesli sad dopatrzy sie chociaż 1% -go winy drugiego
współmałzonka orzeka współwinę (to jest akurat chore, ale chyba chodzi o czas,
bo jakby sobie niektórzy zaczynali udowadniac "kto bardziej" to sprawy wlokłyby
się kilkanaście lat.
>Oboje jestescie winni<
Nie sądzę. Wyraźnie napisała, że nie ma nikogo.
Osobiście doradzam, jesli separacja była orzeczona z jego winy wnieśc sprawe o
rozwód przedstawiajac m.in te zeznania.
Natomiast jesli separacja była bez orzekania winy sprawa bedzie trudniejsza, bo
musiałabys udowodnić, że miał kochankę jeszcze przed separacją.
Powodzenia
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: moje dziecko juz placi za swoich rodzicow...:(
Mysha
> "wiem ze zrobilam zle,wiem ze moje dziecko placi za moja glupote
> bo wybralam mu za tatusia kretyna"
To jeszcze (wybacz za sformułowanie) nienajlepiej odnajdujesz gdzie jest
głupota.
Głupota jest tam gdzie masz możliwości a ich nie wykorzystujesz
(a nie szukaj jej w przeszłości bo to spychologia).
Głupotą jest obecne kreowanie stosunków.
Kreowanie ich poprzez pryzmat awersji do ojca (a to jest wciąganie dziecka w
konflikt).
Zamiast szukać uzgodnień z ojcem dziecka, to przedkładasz ponad to swoją
awersje do niego.
Twój wybór
Ale dałaś mi jedno przykre doświadczenie
Jeśli matka nie słyszy własnego dziecka - to nie usłyszy już nikogo.
(Czeka tylko na pochlebstwa, wsparcie, ale bez weryfikacji postawy, bez
szukania kompromisu.)
Mysha
Gdzie Ty sie dopatrujesz że ja Cię oceniam?
Ja się ustosunkowuję do pojedynczego zachowania, a nie do całej Twojej osoby.
Jedyne ogólne szersze odniesienie - o Twojej współwinie - jeść dość oczywiste,
bo sama przyznajesz że nie radzisz sobie z reakcjami (zlałaś strasznie dwa razy
dziecko - Twoje słowa).
Więc nie komentuj agresji partnera, bo sama też masz z tym kłopoty.
Czyliż nigdy go nie uderzyłaś?
I nie zmieniaj wersji wypowiedzi co chwilę - napierw że przyszedł po 8 mies, za
drugim razem że po 2 latach.
To nie najlepiej świadczy o rzetelności relacji.
Unoszę się?
W obronie dziecka zawsze!!!
Złości we mnie?
Nie używam słów - debil, kretyn (jak Ty) w wypowiedziach, więc nie projektuj na
mnie swoich cech.
Proszę. Proszę. Proszę.
(A słowo - katowanie psychiczne - skupia się na zachowaniu a nie na osobie, jak
Twoje przykre wyzwiska.)
Edzieckokarenino
> Tu są ludzie inteligentni.
Zapewne.
Tylko że nie wykorzystują tego waloru do uchronienia dziecka przed negtywnymi
skutkami rozwodu i konfliktu.
Nimi
Twój wpis świadczy sam za siebie.
W pierwszej kolejności zajęłaś się swoimi urazami do partnera,
a dopiero w drugiej problemem dziecka.
No comment.
(Odpisałem Ci na bezpieczeństwie kobiet.)
Cóż, widzę tu kilku mamom bliższe jest stanowisko: "że dziecko musi swoje
wypłakać w życiu".
Utrzymywanie sztywnego kursu w kształtowaniu stosunków rodzinnych.
Oraz spychologia w konfliktowych sytuacjach dla dziecka.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Być dobrym ojcem po rozwodzie
Ja z moim ex mamy dobre układy. Jesteśmy po rozwodzie i nasze sprawy
to nasze sprawy i nie łączymy ich z wychowaniem dzieci. Staramy się
oboje, aby dzieci jak najmniej odczuły skutki rozwodu. Wiadomo, że
jest to dla nich cios i dlatego trzeba im dalszych problemów i
zmartwień ograniczyć. Mamy dwa oddzielne życia i łączą nas tylko
sprawy dzieci. Ja nie ograniczam wizyt tatusiowi i sama jestem za
tym, żeby widywał się w miarę możliwości jak najwięcej i tylko ze
względu na nasze dzieci, dla ich dobra. Jest dobrym ojcem i wiem jak
ważna jest rola ojca w wychowaniu dzieci a zwłaszcza
synków.Mieszkamy oddzielnie. Jest to ciężkie nie tylko dla mnie ale
i dla ojca dzieci, więc wiem ile daje mu radości widywanie się z
dziećmi pomimo tej sytuacji jaka jest między nami. Staramy się
wypracować miedzy nami poprawne stosunki. Dzieci tez widzą, że mimo
rozwodu można żyć w zgodzie a to jest najważniejsze. Nasze sprawy
też załatwiamy na osobności. Mam nadzieje, że tak pozostanie.
Wiadomo, że może się to zmienić jak każde z nas kiedyś ułoży sobie
życie na nowo, ale też moim zdaniem wszystko można sobie uzgodnić i
dogadać. A odnośnie alimentów, to dogadaliśmy się i ex płaci
terminowo a co sam kupi dla dzieci to już jego wybór i dobra wola.
Dzieci są ze mną i na mnie spoczywa obowiązek zapewnienia im bytu. A
co tata dołoży to już jego wybór. Ja pracuje na swoje dzieci i umiem
im zapewnić byt. Takie życie oboje wybraliśmy i trzeba się z tym
pogodzić. Wiadomo, że jest ciężko i na pewno łatwiej jest w
kompletnej rodzinie, no ale... A takie wieczne marudzenie, że ojciec
za mało daje to chyba nie ma sensu. Rozumiem matki, które nie
dostają bo ojcowie omijają alimenty szerokim łukiem, to jest
utrudnieniem i dodatkowym problemem na głowie. Mamy i tatusiowie
powinni oboje płacić na dziecko bo to są ich wspólne dzieci. Tam
gdzie dzieci mieszkają to wiadomo, że tam trzeba włożyć więcej
pieniędzy i swojego czasu. Ja się cieszę, że u mnie jest na razie
ok. i mam nadzieję, ze tak pozostanie. Ale wiem, że najcenniejsze
jest to, że mam dzieci, spędzam z nimi czas i je kocham ponad życie.
A pieniądze szczęścia nie dają, znam to na własnym przykładzie
Tak więc skupiam się nad dziećmi i nad ich wychowaniem.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Rozwód a dziecko
W stosownej chwili powiedziec dziecku na tyle na ile rozumie Wasza ostateczna
decyzje, teraz wystarczy to co powiedzieliście, nie drążyc tematu na siłe,częto
okazywać miłość, mówic, że się kocha malucha- jedna i druga strona, odpowiadac
szczerze stosownie do wieku na pytania jak sie pojawią- póki nie zapadła decyzja
o rozwodzie i klamka nie zapadła nie "wyjeżdzajcie przed szereg"- spokojnie,
może sytuacja się zmieni a tylko niepotrzebnie dziecko nastraszycie. Poza tym
nie kłócić się przy dziecku- na ustalanie spraw Waszych umawiajcie się na
osobności z męzem!Nie mówic żle o ojcu nawet jak masz swoje uzasadnione żale do
niego- dziecko nie rozumie, nie płacz przy dziecku, nie rozmawiaj z kims o ojcu
w jego obecności jesli to sa twoje żale- dzieci wszytsko słyszą i reaguja jak
matryca na nasze zachowania, wypowiedzi. KOntakt ustal w tygodniu i 1 dzień w
weekend- tak optymalnie moim zdaniem, bo jest jakby ciąg spotkań i krótki odstep
miedzy spotkaniami maluch nie zdarzy się stesknić i przyzwyczai sie to pewnej
regularności i powtarzalności a to daje poczucie bezpieczeństwa- oczywiście
jeśli praca wam pozwala i tacie, zdania sa rózne psychologów- jedni mówia
reagularnie, inni nie szywne daty , ile dziecko chce razy tzn. na jego żadanie-
to akurat uważam za przesade, ale to moje zdanie Przy dziecku zawsze
zachowujcie sie jak nalezy- o ile druga strona pozwoli na to i emocje, bo dzieci
zazwyczaj zapamietuja krzyki, kłótnie, tego sie bojąi wspominają po latach. Poza
tym najważniejsze- wybierz się do księgarni tam jest sporo pozycji o rozwodach i
dzieciach to Ci polecam
kodeks-net.pl/index.php?p697,jak-uchronic-dziecko-przed-skutkami-rozwodu-rodzicow-poradnik-dla-rodzicow
Dla taty tez warto kupić czy po przeczytaniu polecić do postudiowania , BEata
ps. zanim klamka zapadnie warto wybrac sie do poradni rodzinnej!!!!z sobą!
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jak uchronić dziecko przed skutkami rozwodu
Jak uchronić dziecko przed skutkami rozwodu te wszystkie mamusie walczące dziecmi jak zabawkami...mszczące się na
tatusiach tez dziecmi...
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: może ktoś mi pomoże????stypendium socjalne
Gość portalu: ela napisał(a):
> Witam. Mam 19 lat i w tym roku zdaje mature. utrzymuje sie z 200 lub 300zł z
> pracy weekendowej i 300zł alimentow placonych przez ojca, ktory jest
> rozwiedziony z moja mama.
Tak określone dochody w żaden sposób nie wypełniają definicji samodzielności finansowej studenta, więc nie ma mowy o ustalaniu sytuacji materialnej tylko na ich podstawie.
> Nie utrzymuje kontaktow z moja mama i siostra, nie otrzymuje rowniez od nich
> zadnych pieniedzy.
Takie stwierdzenie nie oznacza jednak, że na matce nie ciąży prawny obowiązek łożenia na Twoje utrzymanie. Jeśli matce nie odebrano praw rodzicielskich, nadal pozostajesz na jej utrzymaniu, uzupełnianym o alimenty wnoszone przez ojca, którego dochodów nie musisz już przedstawiać. Sytuację z matką określają postanowienia Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a orzeczony rozwód w żaden sposób nie ma wpływu na jej obowiązki względem Ciebie. Ubiegając się o pozostawienie dzieci przy sobie, matka jednoznacznie przyjęła na siebie obowiązki wynikające z prawa. Inną sprawą jest sposób, w jaki powinnaś zabezpieczyć swoje prawa, w tym do zaspokojenia potrzeb do czasu ukończenia edukacji (studiów).
> Ostatnio rowniez przez 2 miesiace nie otrzymywalam alimentow od ojca i nie
> wiem czy bedzie dalej placil.
W takim przypadku Twoim prawem, ale i obowiązkiem wobec samej siebie jest wystąpienie o ściąganie (egzekucję) alimentów. Uzyskanie komorniczego zaświadczenia o nieściagalności pozwala wystąpić o tzw. zaliczkę alimentacyjną, która nie jest brana pod uwagę przy ustalaniu sytuacji materialnej studenta.
> czy musze wpisywac alimenty jezeli ma zasadzone, a ich nie placi?
Tak.
> Bede sie rozliczac sama, ale moj dochod bedzie jak wyzej.
To nie jest możliwe - wynika to z zapisów ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, a zwłaszcza artykułów poświęconych zasadom ustalania sytuacji materialnej oraz samodzielności finansowej studenta. Pamiętaj, że zasądzone alimenty w żaden sposób nie stanowią jedynego źródła utrzymania uposażonego (alimentowanego) - alimenty są uzupełnieniem przeznaczonych dla Ciebie dotychczasowych środków w sposób, który powinien zniwelować pogorszenie Twojej sytuacji z powodu ograniczenia środków finansowych będących skutkiem rozwodu (utrata części dochodów rodziny). Gdyby sąd stwierdził, że alimenty mają być Twoim jedynym dochodem, najpewniej zasądziłby je od obojga rodziców.
> czy studiując na dwoch kierunkach jednoczesnie na
> jednej uczelni czy moge uzyskac 2 stypendia socjalne, a co jesli studiuje na 2
> uczelniach?
Stypendium socjalne można otrzymywać tylko na jednym kierunku, niezależnie od tego, czy drugi kierunek realizowany jest na tej samej, czy innej uczelni. Nie dotyczy to jedynie stypendiów finansowanych spoza budżetu państwa. Ukrycie faktu pobierania stypendium socjalnego, stypendium mieszkaniowego i stypendium na wyżywienie na innej uczelni (na drugim kierunku studiów) nosi wszelkie znamiona świadczenia nieprawdy, dla studenta w najlepszym przypadku z konsekwencjami dyscyplinarno-finansowymi - w zasadzie jest to nawet przestępstwo złamania przepisów Ustawy.
W tej chwili nie cytuję konkretnych artykułów Ustawy, ale te tematy były już wielokrotnie poruszane na forum, również w tym wątku. Ja pisałem o tych sprawach wielokrotnie - na forum 'Studia' wyszukaj posty i wątki wg. autora 'rachp' i 'przerach'; poza tym o tych sprawach pisał też jeden ze studentów pracujących w komisjach stypendialnych na mojej Uczelni - nick 'hippeastrum'.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Życie z rozwiedzionym mężczyzną
Życie z rozwiedzionym mężczyzną opowiem wam swoją historię, duszę to w sobie i udaję że jest
świetnie, ale nie jest. Moja historia nie jest długa zaledzie 4-
miesięczna. Poznaliśmy sie 10 miesięcy temu, ale nic się wtedy nie
wydarzyło, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, nawet nie
byliśmy sobą zainteresowani, rozmawialiśmy czasem, ale nigdy o
sobie, częściej o pogodzie, ogrzewaniu, histori, religi, itp. Nie
wiedzieliśmy o sobie właściwie nic, miał obrączkę tyle wiedziałam.
Z czasem zaczęliśmy rozmawiać więcej i więcej, ale nie było w tym
nic niepokojącego, lubilismy sie i tyle, tak mi sie wydawało. Byłam
czasem świadkiem rozmów tel.z jego żoną, zawsze były napięte, pełne
gniewu. Ale sprawa ich małżeństwa to innt temat, nie o tym chciałam
pisać.
Zaproponował mi kiedyś kolację, nie zgodziłam się, pomyslałam że ma
kłopoty z żoną i że chce jej dowalić, dokopać, że się pokółcili.
Poczułam się fatalnie, jak szmata, powiedziałam ze nie chcę mieć z
nim nic do czynienia, że ma się odwalić. Ale on przeprosił mnie
kilka razy, wprost i przez tel i smsy i komunikator. Miałam jednak
spory dystans, nasze rozmowy się skończyły, poprosił mnie o rozmowę
odmówiłam. Wmanipulował mnie więc w pewne spotkanie, jak się okazało
na którym byliśmy sami, rozmawialiśmy, powiedział że mnie kocha, że
bił się z tą myślą kilka tygodni, ale jest tego pewien, kocha mnie i
chce być ze mną. Pomyslałam ze jest idiotą, ale jednak coś mnie w
nim urzekło.( Dodam że ja byłam sama po 7-letnim związku którego
koniec spowodował alkohol.) Powiedział że nie kocha swojej żony ,że
będzie się rozwodził, że wcześniej już chciał się rozstać ale dzieci
były malutkie i coś się jeszcze tliło, że były jakieś chęci i
starania, ale znów wróciła rutyna. Brakowało mu rozmów, brakowało
czułości, dziwne prawda? mi też brakowało czułości w związku mój
były uważał że przytulają się dzieci.
Odbyliśmy wiele rozmów o życiu, o mnie o nim czy tez w końcu o nas i
co zakochałam się jak wariatka. Należę chyba do kobiet kochających
za bardzo ;). Miałam sporo wyrzutów czy dobrze robię, czy nie, co
ludzie powiedzą, czy warto, czy dam radę.
Machina rozwodowa ruszyła, zaczeła się cholerna walka o majątek,
wykorzystanie dzieci,buntowanie, wymuszenia, jak nie zapłacisz nie
zobaczysz dzieci itp. On zdecydował ze zostawi im mieszkanie, żeby
dzieci jak najmniej odczuły skutki rozwodu, przepisał swoją część na
nie. Wtedy sytuacja się uspokoiła znów mógł się z nimi spotykać.
My spęzisiśmy ze sobą wiele cudownych chwil, pełnych czułości,
cipłych słów, gestów, bylismy szczęsliwi. Ja byłam napewno. Jednak
coś w nim pękło, ograniczenie kontaktów z dziećmi do paru godzin raz
na 2 tyg., załamało go zupełnie. Teraz chce do niej wrócić dla ich
dobra... dał sobie wytłumaczyć ze fikcja rodziny nie jest dobra dla
dzieci. Cała ta sytuacja wpłyneła na niego tak silnie że nie wie czy
mnie kocha, ważne jest ty też że zbliża sie rozprawa rozwodowa, więć
niewiem jak to jest czy się poprosu boi? Czy boi się zaryzykowac ze
mną? Czy woli wrócić do tego co zna? Ja czekam, on mysli, może jutro
się dowiem a może po weekendzie...... Głupia jestem i tyle, powinnam
walnąć go w mordę i obrócić się na pięcie i odejść. A ja czekam bo
czułam tę miłość, widzę ją nadal w jego oczach ... a może jestem
poprostu głupia.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: A może najlepiej na mieście
"generalnie wszystko sie tu zgadza nie rozumiem tylko, dlaczego partner ma miec
żal do swojej obecnej i tez zal kiedys wybuchnie. Wybuchnie, ale tylko w
zwiazku, gdzie o problemach sie nie rozmawia i one sie kumuluja. Nie zawsze
musi byc to tez 'wina' jego obecnej za te 'spotkania na miescie."
Ja napisałam o w miarę normalnej sytuacji. Czyli ojciec kocha bardzo swoje
dzieci a one jego. Była jest normalna i nie jest przeciwna spotkaniom.
Wystarczy wtedy odrobina empatii i postawienie się w sytuacji takiego taty,
którego jakoby kochacie. Ma nowy dom, nową rodzinę i nie moze tam WE WŁASNYM
DOMU spotykać się z WŁASNYMI dziećmi.
Tylko empatia... A gdyby wasze dzieci po rozwodzie zostły pod opieką męża,
mogłybyście widywać je tylko od czasu do czasu i to jeszcze poza domem, bo
obecny ma przeciwwskazania. /ja to bym z takim człowiekiem, który moich dzieci
nie akceptuje nie była/ ale gdyby... to miałabym do niego OGROMNY żal,
narastający żal....
badia
> Dlaczego mąż ma mieć żal do partnerki? Za to, że ona chce mieć swoją rodzinę,
za to, że kocha swoje dzieci, za to, że nie czuje się współpodpowiedzialna za
wychowanie jego dzieci? za to wreszcie, że znając swoje uczucia (wrogie np) do
cudzuego dziecka nie chce się z nim widywać, żeby nie wyrządzić mu krzywdy.
Nie szukaj badia usprawiedliwienia na siłę.
Dobra, kochająca partnerka bierze także pod uwagę potrzeby, uczucia męża.
Nie szantażuje go dla swojej egoistycznej wygody.
Wiesz badia z teściową można życ na odległość. Z dziećmi nie za bardzo.
Czy naprawdę chciałabyś aby twoje dzieci w przyszłości spotykały się z byłym
mężem wyłącznie na mieście, ze wszystkimi konsekwencjami???
> Ale takiego normalnego taty to one nie będą miały z powodu rozwodu.
Dlatego NALEŻY minimalizować negatywne skutki rozwodu. Bo KAŻDE dziecko może
spotkać rozwód rodziców.
> spotykanie sie poza domeme, nie oznacza, że tata się ukrywa, ale że to tata
> spotyka sie z dziećmi, a nie że zamiast spotkania z dzieckiem przywozi je do
> swojego obecnego domu i każe się nim zajmować obecnej.
Nie wiem badia w jakim wieku masz dziecko, ale chyba jeszcze bardzo małe. Skoro
uważasz że spotkania na mieście są wystarczające.
Ja nie piszę o podrzucaniu dzieci obecnej, bo to tak samo patologia jak
spotkania na mieście.
"Wiem jedno, że jeśli next czuje negatywne uczucia do dziecka, a większość
ponieważ kocha własne nie ma ochoty na matkowanie cudzym, to dla dziecka
lepiej, żeby sie z taka next nie widywało."
Ja myślę że najlepiej by było gdyby taka kobieta w ogóle nie wiązała się z
mężczyzną którego dziecka nie akceptuje /kochać nie musi ;-)/. Bo nikogo tym
tak naprawdę nie uszczęśliwi. I bajki o miłości nie trafiają mi do przekonania.
Dziecko to nie pies, którego można dać w odstawkę. Jeżeli tyle nie mozna
dla "kochanego" partnera zrobić, to lepiej dać sobie spokój.
>I lepiej nie udawać niż udawać dla wygody taty, bo tak na prawdę głównym
argumntem, który sie tu pojawia jest wygoda taty.
:-))))) a wg mnie to głównym argumentem jest wygoda drugich partnerek. Bo ani
to wygoda dla dzieci ani ojców. A bzdurne tłumaczenie o oporządzaniu tamtych
dzieci, podrzucaniu obecnym żonom itp. To tylko kwestia ugody, rozmowy między
małżonkami. Bo też jestem za tym aby to był czas spędzony z ojcem ;-))
Pozdrawiam.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: A może najlepiej na mieście
e.beata napisała:
> Ja napisałam o w miarę normalnej sytuacji. Czyli ojciec kocha bardzo swoje
> dzieci a one jego. Była jest normalna i nie jest przeciwna spotkaniom.
> Wystarczy wtedy odrobina empatii i postawienie się w sytuacji takiego taty,
> którego jakoby kochacie. Ma nowy dom, nową rodzinę i nie moze tam WE WŁASNYM
> DOMU spotykać się z WŁASNYMI dziećmi.
Beatka, fajno - empatia dla taty i dziecka, dlaczego nie prosisz o empatię dla
drugiej żony i jej dzieci? Dlaczego pragnienia ojca mają być realizowane
kosztem ukrywania uczuć drugiej żony. Myślisz, że to jest uczciwe i dobre
rozwiązanie?
Ja nie chcę sytuacji, w której ojciec ukrywa swoje uczucia do dzieck - ona
byłaby dla mnie patologiczna i świadczyła, że związek jest niedojrzały.
Równie patologiczna jednak jest sytuacja, w której druga żona ojca ukrywa swoje
uczucia.
> Tylko empatia... A gdyby wasze dzieci po rozwodzie zostły pod opieką męża,
> mogłybyście widywać je tylko od czasu do czasu i to jeszcze poza domem, bo
> obecny ma przeciwwskazania.
Wcześniej, przed takim doświadczeniem jęknęłabym, że to nie do przyjęcia, teraz
rozumiałabym, że next pragnie mieć własna rodzinę, i nie musi
ponosić "domowych" konsekwencji tego, że mam dziecko z kim innnym, kto sie
nadal tym dzieckiem opiekuje.
Ale to są uczucia kobiety, która swój dom i swoja rodzine stawia nawsze na
pierwszym miejscu, a faceci maja zapewne jakoś inaczej.
Nie rezygnując z własnych, tym bardziej, że daje Ci słowo, nie sposób
zrezygnować z własnych, żebym nie wiem jak chciała nie czuć niechęci do tamtego
dziecka i tak czuję.
> Dobra, kochająca partnerka bierze także pod uwagę potrzeby, uczucia męża.
> Nie szantażuje go dla swojej egoistycznej wygody.
Przeczytaj mój post "cudze dziecko" Te uczucia z wygodą nie mają nic wspólnego.
> Czy naprawdę chciałabyś aby twoje dzieci w przyszłości spotykały się z byłym
> mężem wyłącznie na mieście, ze wszystkimi konsekwencjami???
Wolałabym, żeby spotykały sie z mężem wyłacznie na mieście niz miałyby spotykac
sie także z kobieta, która ma do nich takie nastawienie jak ja w tej chwili. To
szczere. Na prawdę chciałabym oszczędzić tego moim dzieciom. Tylko, że gdybym
nie przeżyła tego, co przeżyła, pewnie myślałabym inaczej. Ja, teraz,
ZDECYDOWANIE byłabym za weekendami i wyjazdami wakacyjnymi a nie fikcją
drugiego domu.
> Dlatego NALEŻY minimalizować negatywne skutki rozwodu. Bo KAŻDE dziecko może
> spotkać rozwód rodziców.
Inne mamy wyobrażenie na temat minimalizowania. Moim zdaniem minimalizowanie
skutków rozwodu polega na utrzymaniu sytuacji jak najbardziej podobnej do tego,
gdyby sie rodzice nie rozstali. Gdyby tak było z moim dzieckiem, wolałabym,
żeby tata był tatą "nie mieszkającym z nami", dochodzącym na urodziny czy
Świeta, zabierającym na weekend i wakacje, bo to bliższe normalności (moim
zdaniem) niż tata, jego żona, ich dwójka dzieci i wszyscy u nas na przyjęciu
Komunijnym.
Poza tym bałabym się, że te naszą "nową normalność" rodem z końca dwudziestego
wieku dziecko weźmie za normalne rozdinne stosunki i powieli w dorosłym życiu.
___
badia
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: udowodnienie winy a podział majątku
Gdyby go na przykład na alimenty nie było stać - zaspokojenie roszczeń mogłoby
się odbywać z majątku dzielonego w sposób nawet bardziej korzystny dla niego.
Ale to tylko teoria. Majątek to majątek, wina to wina - Majkel ma rację.
O, alimenty - to insza inszość. Skoro on WYŁĄCZNIE winien (ale i ona może być,
no nie?:), no to wtedy może strona niewinna zażądać na siebie alimentów, a
jakże. I to nie tylko wtedy, gdy jest w niedostatku. Wystarczy że rozwód
spowodował obniżenie standardu życia strony wyłącznie niewinnej.
Przy podziale majątku łatwo jednak potem takie alimenty... skompensować.
Dobry prawnik nie takie cuda zrobi... Raz - że nie można gościa, nawet winnego,
pozbawić większości wspólnego dorobku, bo niby z czego te alimenty niewinnej
stronie potem zapłaci?
Dwa - że skoro ON - winny - je płaci, to znaczy, że to JEGO status materialny i
zarobkowy pozwalał JEJ żyć przed rozwodem znacznie lepiej. Dobry adwokat też z
miejsca wykorzysta to przy podziale dorobku, wnioskując o nierówny podział
majątku (na JEGO rzecz więcej, chociaż ON wyłącznie winny!), jeżeli tylko ON
udowodni, że istotnie - przez lata więcej łożył, zarabiał, wnosił do tego
majątku itd. A dowód czarno na białym dla sądu (jeden z dowodów) - jest -
alimenty dla strony niewinnej, a słabszej na skutek rozwodu ekonomicznie.
Słowem, każdy kij ma dwa końce. Chcesz alimentów na siebie, a jeszcze - wysokich
- licz się z możliwością GORSZEGO niż myślałaś, dla siebie, podziału substancji.
A w POlsce prawa precedensowego nie ma. Nie da się mówić, że ktoś tam orzekł
tak, to i ten sąd w tym procesie musi podobnie. Nie musi.
Te rozważania nie mają oczywiście żadnego znaczenia przy określaniu wysokości
alimentów na DZIECI. Jeśliby bowiem dzieci sąd przyznał np JEMU, to choćby ONA
była niewinna rozpadowi związku, to i tak ONA będzie musiała płacić alimenty na
dzieci na ręce JEGO. Że niemożliwe? A co, jeśli ON udowodni, że dzieci będą z
nim miały znacznie lepiej niż z nią, a poza tym - jeśli one ZECHCĄ z nim być (po
osiągnięciu pewnego wieku sąd pyta z reguły dzieci, z kim im lepiej i z kim by
chciały). A sąd może przyznać dzieci jemu choćby wówczas, gdy np. ona jest
chorobliwie skąpa, niezrównoważona itd. - dlaczego nie?
Kobietom często wydaje się, że materialnie ukarzą exa, o, na przykład prąc w
stronę rozwodu z jego wylącznej winy, a potem żądając alimentów na siebie. Guzik
prawda - zazwyczaj robią sobie samej krzywdę.
Poza tym to jest do obejścia w trymiga. Wystarczy jeśli ex, który z reguły
wchodzi wtedy w nowy związek, a czesem się nawet rozmnoży w międzyczasie -
dogada się z nexią, by to ona najpierw wystąpiła o wysokie alimenty wobec niego
na jego nowe dzieci - hi hi - a on się szybciutko zgodzi - i wtedy takie
roszczenie ma pierwszeństwo przed żądaniami exii alimentów na siebie.
A ostatni haczyk na taką exię, zwłaszcza młodą, żądającą alimentów na siebie -
ex musi je płacić tylko do czasu wejścia exii w nowy formalny związek. No to
załóżmy, że je płaci. I to wysokie (kryterium - średnie polskie zarobki).
Powiedzmy - 3-4 tysiące miesięcznie. I ona poznaje kogoś w końcu nowego, A ten
widzi - oho - mściwa baba. I droga. A jak się z nią zwiążę formalnie, to KTO
będzie musiał jej te pieniądze zrekompensować?No, kto??:DD
I tak oto chytry dwa razy traci, że się filozoficznie wyrażę.
Nie lepiej to spokojnie? Po dobroci? Z obopólnej? Albo bez orzekania o winie?
Oczywiście nie dotyczy ta moja propozycja patologii, bo wtedy - lać w winnego
bicia, chlania, męczenia dziatwy, zdrad rozlicznych jak w bęben:)
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Seks na pączki
Seks tak nie ma sprawy, ale niech to beda zdrowe relacje (tlumacz po slubie:P )
Przez wolny seks rodza sie niepotrzebnie problemy, flustracje i samobojstwa :P
Liberalna demokracja XX wieku zaprowadziła całe młode pokolenie w ślepy, bardzo
ciemny zaułek. Jeśli nie wierzysz przyjrzyj się statystykom! One mówią same za
siebie!
· Sprzedaż książek, czasopism, filmów pornograficznych w Stanach Zjednoczonych
jest szacowana na 2 biliony dolarów rocznie.
· Kilka lat temu w Los Angeles było 9 sklepów porno, teraz jest ponad 90.
· Odkąd zalegalizowano w Danii pornografię jej sprzedaż znacznie wzrosła (a w
myśl opinii „ekspertów” miało być odwrotnie). Podobnie stało się z narkotykami
w Holandii.
· Herbert W. Case, były inspektor policji w Detroit, mówiąc o cierpieniu,
zboczeniach seksualnych i morderstwach, powiedział: „Nie było jeszcze w
historii naszego oddziału morderstwa na tle seksualnym, którego sprawca nie
byłby zagorzałym czytelnikiem pornograficznych czasopism.”
· W Danii, gdzie sprawy seksu są traktowane bardzo swobodnie, procent
nieślubnych dzieci jest trzykrotnie większy, niż w USA.
· Dania ma jeden z największych wskaźników samobójstw w świecie.
· Gdzie łatwo o seks, wskaźnik rozwodów wyraźnie wzrasta. W USA już niemal co
trzecie małżeństwo jest rozwiedzione, a choroby weneryczne stają się tu plagą.
· Kilka lat temu 83% studentów ostatniego roku na Uniwersytecie Columbia
opowiedziało się za przedmałżeńskimi stosunkami seksualnymi.
· Studenci Uniwersytetu Oxfordzkiego rozprowadzają broszurę zatytułowaną „Seks
bez obaw” dając porady jak współżyć bez konsekwencji.
· Szacuje się, że od kiedy w roku 1973 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych
udzielił konstytucyjnej swobody dokonywania aborcji, rocznie dokonuje się
3.000.000 (słownie: trzy miliony!!!) zabiegów.
· Wyniki badań opublikowanych na łamach „New York Times’a” pokazują, że jeszcze
dwadzieścia lat temu dzieci ze szkół podstawowych najbardziej bały się głośnych
hałasów, ciemnych pokoi, wysokości. Dziś dzieci z tej grupy wiekowej boją się
najczęściej straty któregoś z rodziców na skutek rozwodu, boją się choroby,
gwałtu, czy pobicia.
· Pewien amerykański pisarz przeprowadził sondaż, z którego wynika, że 43%
wierzących nastolatków nawiązało kontakty seksualne jeszcze przed ukończeniem
18- go roku życia, 65% uprawiało zaawansowaną grę miłosną.
· Badania, które przeprowadził w Stanach Josh Mcdowell i Norm Wakefield
wykazały, że przeciętny nastolatek rozmawia z ojcem poważnie przez mniej niż
dwie minuty dziennie, a z matką trochę ponad cztery minuty dziennie. Swobodne
kontakty seksualne były o wiele rzadsze wśród tych, którzy określili swój
kontakt z rodzicami jako bliski i serdeczny.
· I na pocieszenie: badania prowadzone przez Tima i Beverly LaHaye
jednoznacznie dowodzą, że głęboko wierzący chrześcijanie, są o wiele, wiele
bardziej szczęśliwymi w małżeństwie (wyniki badań umieszczone są w ich książce
pt. „Akt małżeński”).
Obejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plraju.pev.pl
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 142 postów • 1, 2, 3
|
|
Cytat |
Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas Tylko poeci i kobiety potrafią wydawać pieniądze tak, jak na to zasługują. Facilius oppresseris quam revocaveris (ingenia studiaque) - (talenta i nauki) łatwiej można stłumić, niż do życia przywrócić. Fakt podstawowy, że jesteśmy życiem, które chce żyć - uświadamiamy sobie w każdym momencie naszego istnienia. Albert Schweizer Da mihi factum, dabo tibi ius - udowodnij fakt, a ja ci wskażę prawo.
|
|