|
Widzisz wypowiedzi znalezione dla zapytania: skutki powstania
Temat: Miller o przywódcach Powstania
"MC" <m@go2.plwrote in news:gc8ku0$5n1$1@node1.news.atman.pl: | Oddzialy bojowe SS znalazly się w rejonie powstania raczej przypadkiem i | mialy bardzo skromny udzial w walkach. Na przyklad z 3 Dywizji | Pancernej SS "Totenkopf" w okolicach powstania stacjonowalo 400 | zolnierzy. To tylko kilka procent skladu osobowego tej jednostki. | Jesli popatrzysz na narodowosc oddzialów pacyfikujacych powstanie to | chyba najwięcej jest tam Azerów, Kozaków i ich sasiadów. To raczej nie | byly elitarne oddzialy, za to dobrze wiedzieli co ich czeka po | wpadnięciu w lapy Rosjan. i co, nic ci to nie mowi? nie zastanawia cie dlaczego Niemcy rzucili wlasnie takie 'zdesperowane' oddzialy? i to jeszcze takie 'na wpol dzikie' dla ktorych nie bylo najmniejszych oporow w stosowaniu okrucienstwa i bezsensownej przemocy?
Pewnie było mu szkoda regularnego wojska. tak czy inaczej chyba nie zaprzeczysz, ze to byl efekt pewnej MOBILIZACJI ze strony ROZJUSZONEGO Hitlera? tak samo jak rozkaz: ZROWNAC WARSZAWE Z ZIEMIA!
Jakiej mobilizacji? Do walki prawie z cywilami? Rozjuszonego Hitlera? Ten gość się wściekał kilka razy dziennie, powód był zupełnie obojętny. Zrównanie miasta z ziemią miało być skutkiem powstania? To dlaczego jeszcze bardziej zniszczony został Wrocław, chociaż tam żadnego powstania nie było?
czy w najmniejszym chociaz odruchu uczciwosci nie przyznasz, ze to wszystko zostalo wyzwolone PRZEZ ZRYW ???
Brzydko się bawisz nazywając nieuczciwymi osoby o innym zdaniu niż twoje.
jakby Warszawiacy spokojnie poczekali to walki skoncentrowalyby sie na osi Niemcy-ArmiaCzerwona sztabowi niemieckiemu niczym nie zwrocono by uwagi na to zeby zajac sie sama Warszawa i jej ludnoscia!
Masz jakieś dowody czy tylko ci się tak wydaje?
natomiast sztab PW dobrze o tym wiedzial i nie o Niemcow mu chodzilo, ani o jakies 'ZAGROZENIE' ze strony niemieckiej!
Coś pleciesz, wyrażaj się jaśniej. Niewątpliwie było zarządzenie w sprawie budowania umocnień. Nie wiadomo jak byłoby skuteczne i czy Niemcy podjęliby obronę. I nie musisz krzyczeć, kapitaliki czytam tak samo jak zwykły tekst. obejrzalem chyba ze 100 filmow dokumentalnych na temat PW i pare razy juz slyszalem takie zdanie pochodzace od dowodctwa AK: "Niemcy sa juz skonczeni - TERAZ idzie o Stalina i ArmieCzerwona"
Przecież temu nikt poważny nie zaprzecza.
jak widac podwojna MEGALOMANIA! "generalom" AK wydawalo sie, ze poprzez PW za jednym ruchem zadadza SZACH-MAT zarowno Niemcom jak i Stalinowi! DYLETANTCWO polaczone z PARANOJA! niestey tragiczne w skutkach
Niestety to są tylko dość słabe hipotezy i to podszyte nienawiścią. A ta jak wiadomo wyłacza trzeźwe myślenie. Wielu naukowców uważa, że powstanie miało szansę powodzenia a jego przywódcy mieli prawo tę szansę dostrzegać. Podobnie jak udało się np. powstanie w Paryżu, kiedy alianci celowo zmienili kierunek natarcia aby wesprzeć powstańców. Tego ruchu zabrakło tutaj, mylili się dowódcy uważając Rosjan za sojuszników. Gdyby szukać winnych klęski powstania, to trzeba wskazać właśnie na sąsiadów z czerwoną gwiazdą. Z czysto wojskowego punktu widzenia ich zachowanie było absurdalne.
P.S. jak myslicie, dlaczego J.Pilsudski musial uciec sie do ZAMACHU MAJOWEGO? otoz Jozef Pilsudski caly czas walczyl z ta BAZAROWA MENTALNOSCIA POLSKICH ELIT! niestety jak go zabraklo to ci magalomani-paranoicy doszli do wladzy i wpakowali Polske W PRZEPASC !!! NAPRAWDE NIE MA KOGO BRONIC co do tych nadetych 'dowodcow'! nieodpowiedni ludzie na superwaznym miejscu!
Dobrze się czujesz?
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Powstanie
pkmb <p@catv.retsat1.com.plwrote: : Beno wrote:
:Polakom ciągle bohaterstwo miesza się z ofiarą. : A tobiew myli sie ocena "Bora" z ocena tysiecy mlodych ludzi walczacych : w tym powstaniu. Nie zauwazasz rowniez tego, ze Warszawa chciala : walczyc. To nie byla walka pulkownikow i generalow z AK i o ile normalna : jest retrospektywna krytyka dowdztwa AK to deprecjonowanie wysilkow tych : tysiecy mlodych ludzi to zachowanie podle. Po prostu.
Niestety nie zgodze sie z Toba. Ktos w koncu ta ludnosc cywilna popchnal do walki, sama z siebie nie bylaby w stanie uderzyc na hitlerowcow. To, ze wsrod ludnosci i szeregowych czlonkow AK byly bardzo silne tendencje powstancze wcale nie usprawiedliwia dowodztwa ktorego rola byla ocena szans zwyciestwa w powstaniu. Naiwne jest tlumaczenie, iz bali sie niekontrolowanego wybuchu jednoczesnie chwalac sie przy okazji wzorowa dyscyplina w oddzialach AK. Gdyby byla tak wzorowa nie musileliby drzec o jakas samowolke. Do tego smieszy mnie rowniez tlumaczenie jakoby "stanie z karabinem u nogi" dawalo wysmienity argument komunistom oskarazajacym dowodztwo AK o tchorzostwo, biernosc itp. Racja, tak by sie pewnie stalo jednak nikt nie pomyslal jakich argumentow moga uzyc komunisci po klesce powstania (tysiace zolniezy poprowadzonych na smierc przez imperialistow, setki tysiecy ofiar cywilnych, zniszczenie stolicy, ofiary wsrod dzieci otumanionych przezz reakcje itp). To tylko pare tematow na ktorych mogli by sie skupic i to z o wiele lepszym skutkiem niz nad "bronia u nogi". Cale powstanie z militarnego, spolecznego, politycznego, propagandowego i w koncu materialnego punktu widzenia bylo katastrofa. Nalezy oddac czesc tym wszystkim ktorzy rwali sie do walki, walczyli i gineli w strasznych warunkach przez 2 miesiace beznadziejnej walki. Jednak osobiscie czuje pogarde dla organizatorow tej akcji. Wg. mnie nic ich nie usprawiedliwia a ich tlumaczenia sa naciagane i nieprzekonujace. Nie chce sie tu rozwodzzic nad szczegolami bo powstalby straszny tasiemiec. Podsumuje to tak: Powstanie od poczatku bylo przedsiewzzieciem niezwykle ryzykownym, prawdopodobienstwo sukcesu bylo znikome, a nawet gdyby udalo sie pokkonac Niemcow to i tak szansa na to ze Stalin zaakceptuje administracje AK w stolicy i da sie powitac jako gosc przez gospodarzy z AK byly zadne (pokazala to Akcja Wisla, mysle ze nikt nie mial watpliwosci ze w tym przypadku bedzie tak samo).Wg. mnie wariant zwycieski skonczylby sie gorzej niz wariant calkowicie bierny, bo ujawnionych akowcow latwo wylapaloby NKWD i tyle. Do tego jedynym wytlumaczeniem tak dlugiej agonii powstania bylo odstawianie przed calym swiatem przedstawienia pt. "patrzcie jak nas tu morduja" - bedace rozpaczliwa proba odwrocenia biegu historii, zagrania na sumieniu Zachodu ktore i tak bylo stepione przez wojne. Mam swiadomosc ze moja ocena jest bardzo surowa, jednak co innego pamiec o wydarzeniach a co innego ich interpretacja i ocena skutkow. Ktos moze powiedziec iz latwo krytykowac po latach, jednak byli i akowcy ktorzy przestrzegali, oponowali i nie chcieli powstania. Jesli odrzuci sie emocje i przestudiuje przyczyny, przebieg i skutki powstania jego ocena moze byc tylko miazdzaca. Tomek
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: "Powstanie Warszawskie" - jaki byl skutek?
Sproket napisał: Witam. Jesyem nowy w tym gronie ale nie moglem przegapic czegokolwiek co dotyczy Powstania Warszawskigo.
W takim razie powinieneś przede wszystkim zajrzeć do archiwum listy i przeczytać całość dyskusji, bo tutaj łapiesz się tylko na jej ogon.
Jesli dobrze rozumiem dyskutuje sie tu nad jego celowoscia. Otoz moim zdaniem, kazde powstanie w historii naszego Kraju mialo swoj konkretny i zasadniczy cel: niepodlaglosc.
I żadne [wyłączając podgermanizowanych poznaniaków] nie było w stanie niczego konkretnego dla ojczyzny dokonać, poza decymacją ludności.
Wiem, ze niektorym dyletantom
Stary, jak chcesz tutaj z kimś podyskutować, to uważaj na słowa. Z mojej strony to pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
walka Polakow o niepodlaglosc w 1944 jest po prostu czyms co uwazaja za niepotrzebny i bezsensowny zryw, dlatego wlasnie nazywam ich dyletantami,
Rozumiem, że masz jakieś argumenty za tym, że powstanie mogło faktycznie doprowadzić do jakikolwiek pozytywnych efektów? Przytocz chociaż ze dwa.
woleli by aby problem powstania byl przemilczany tak jak w serialu 4 pancerni i pies, Janek w szpitalu:)
Nikt tu - o ile wiem - niczego nie przemilcza. Poglądy bywają często wręcz zaskakująco odmienne.
Ja twoerdze, ze powstanie owo pokazalo, kto tak naprawde byl najbardziej poszkodowany w tej wojnie.
Genialnie. I żeby to pokazać niezbędne było wydanie na rzeź 300 000 ludzi i zniszczenie największego miasta Polski? [o kapitale kulturowym nie wspominając]
Zadnej pomocy zarowno ze strony Rosjan - zatrzymanie ofensywy,
Ponownie odsyłam do archiwum. Zatrzymanie ofensywy rosyjskiej było efektem bardzo wielu różnych czynników, z których powstanie warszawskie było jednym z mniej znaczących.
jak i po raz kolejny zachodu.
A co miał w tej sprawie do powiedzenia Zachód? Może zrzucić 1 SBS do Warszawy?
Pomimo z perspektywy historii patrzac niklych szns na zwyciestwo
Nikłych? Eufemizm? Jakie masz szanse na zwycięstwo wysyłając do walki 20 000 niewyszkolonych ludzi uzbrojonych w kilka tysięcy sztuk broni (w dużej części krótkiej) w strefie frontowej? We wrześniu 1939 roku oficerowie w sytuacji realnej utraty zdolności bojowych poddawali swoje jednostki, nie chcąc bez sensu szafować życiem swoich żołnierzy. Bór w dużo gorszej sytuacji rozkazał nacierać.
(my dzis znamy plany i zamiary Stalina co do pomocy, a w zasadzie jej braku dla powstania)
Taaak? A jakie Stalin mógł mieć plany w stosunku do powstania, skoro jego wybuch chyba nawet dla rządu londyńskiego był niespodzianką?
powstanie owo bylo potrzebne aby po raz kolejny pokaza Polsce, ze w walce z okupantem hitlerowskim nie moze liczyc na wydatne wsparcie lub moze na nie liczyc tylko wtedy gdy pojdzi na daleko idace ustepstwa.
To się nazywa _polityka_. Jak to jest, że ludziom tak łatwo jest szafować ofiarami powstania w imię wolności. Ciekawe co oni mieliby na ten temat do powiedzenia.
Stalin niemieckimi rekami
Sugerujesz, że za klęskę powstania odpowiada w całości Stalin - a Niemcy to zaledwie drugorzędni pomagierzy?
postnowil doprowadzic do oslabienia jedynej sily, ktora mogla mu sie przeciwstawic w opanowaniu Polski po wojnie tzn. Armii Krajowej,
Armia Krajowa to pikuś, bo oni stanowili tylko część z tych 300 tys. Dużo gorsze dla Polski była utrata całej Warszawy i społeczności ją zamieszkującej. Dzięki temu łatwo było obsadzić stolicę swoimi ludźmi.
dlatego wlasnie nie wsparl dzialan powstancow.
Z punktu widzenia Stalina było to logiczne posunięcie. Co więcej, z punktu widzenia "Bora", takie posunięcie Stalina także wydawało się logicznym. I to przed wybuchem powstania.
Armia krajowa jako jedyna zorganizowan sila wladna byla takie powstanie rozpoczac na tak duza skale.
Zdefiniuj dużą skalę. Walki 1 sierpnia patrząc z punktu widzenia liczby powstańców, rozpoczęły jakieś dwie niepełne dywizje piechoty. Patrząc z punktu widzenia wyposażenia - pewnie ze dwa liniowe bataliony.
Uwazam zatem, ze skutkiem powstania a w zasadzie jego kleski byla utrata niepodleglosci Polski na nastepne 45 lat.
Obecność Armii Czerwonej nie miała z tym nic wspólnego? Rozumiem, że gdyby AK wyzwoliła miasto, nie byłoby Jałty?
Coraz to zdziwniej i zdziwniej.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: POWSTANIE WARSZAWSKIE BEZ NIEDOMOWIEN
Szkoda czasu. Roznimy sie znaczaco,
Nie sposób się nie zgodzić.
Wiem, ze nikt rozsadny nie mogl zakladac, ze Niemcy po prostu wymorduja tulu cywili, zburza miasto bez zadnego militarnego powodu
Nie mógł? A konsekwentne masowe rozstrzeliwania łapanych z ulic zakładników w odwecie za każdą, choćby najmniejszą akcję ruchu oporu, przez całą okupację odbywały się na jakimś innym kontynencie? Jaka mogła być inna reakcja na ataki powstańców, niż spotęgowany odwet na cywilach, terror i zniszczenie? Nie pomyśleli, "że aż tak"? A o ile konkretnie "mniej" skłonni byli uznać za dopuszczalne koszty swojej decyzji?
a alianci nie beda sie spieszyc z opublikowaniem swego stanowiska o traktowaniu powstancow, ktorzy walczyli rowniez w ich sprawie - jak zolnierzy, nie przestepcow.
Dyskusja na temat oczywistego (dla wszystkich z wyjątkiem Polaków) powodu, dla którego Alianci świadomie się z tym "nie spieszyli", dopiero co odbyła się na pl.misc.militaria. Nie jest prawdą, jakoby powstańcy walczyli "w ich sprawie". Wprost przeciwnie. Powstanie zostało wywołane wbrew sprzeciwowi aliantów i na wielu płaszczyznach wręcz kolidowało z ich planami. Politycznie jako zamierzona "demonstracja" przeciwko sojusznikowi, któremu oni dali przecież carte blanche na zajęcie Polski. W aspekcie militarnych zmagań z Niemcami, angażowało jedynie drugorzędne, mało wartościowe jednostki, natomiast dla pierwszorzutowych sił niemieckich zaskutkowało nieomal półrocznymi_wakacjami (!) na froncie wschodnim. Strategicznie umożliwiło im to wytchnienie, umocnienie i urzutowanie obrony oraz zebranie sił na ostatnią znaczącą ofensywę - w Ardenach. Powstanie wymusiło też na Aliantach mało efektywne, a kosztowne próby udzielenia choćby symbolicznej pomocy drogą lotniczą. Paradoksalnym skutkiem powstania (w tym jednym przypadku zgodzę się, że niełatwym do przewidzenia) było przedłużenie II Wojny Światowej w Europie.
Problem w tym, ze postawa o ktora oskarzasz przywodcow Powstania wyraznie swiadczylaby o ich ZDRADZIE a nie zwyklej zbrodni. Kazdy dowodca nie dazacy do zwyciestwa a do pewnego unicestwienia swych podwladnych jest ewidentnie winien zdrady a o tym wlasnie mowisz interpretujac "wstrzasniecie sumieniem swiata" jako cel sam w sobie a nie srodek w walce o wolnosc narodu. Dziwne, ze od poczatku tego nie dostrzegasz a moze udowadnianie zdrady byloby juz zbyt trudne?
Niezła próba, tylko trochę jakby... przejrzysta i nieskomplikowana:-) Dla zmącenia podsuwasz taką wykoślawioną kwalifikację prawną, by miała jak najmniejsze szanse ostać się krytyce np. w sądzie. Twoja sprawa. Ja to nazywam po prostu zbrodniczą głupotą. O spisek z kosmitami nie zamierzam nikogo oskarżać.
Podobnie ignorujesz fakt polityki aliantow w tym czasie, ktora nie byla tak jednoznaczna jak moznaby przypuszczac o zamachu na Hitlera nie wspomne.
Alianci przynajmniej jednoznacznie mówili: "Nie róbcie powstania!" I wiedzieli, co mówią. Płonne nadzieje związane z zamachem mogły być argumentem jeszcze nawet do - powiedzmy - 25 lipca. Ale później oczywiste już było, że nic z tego.
Niezaleznie od tego, ze ja majac dzisiejsza wiedze o sytuacji w Europie 1 sierpnia 1944 nie podjalbym takiej decyzji jaka zostala podjeta, to nie widze powodow aby nazywac zbrodniarzami (zreszta mylnie) ludzi, ktorzy ta decyzje podjeli.
Twoja zdolność i sposób widzenia jest Twoją sprawą. EOT.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: PARADOKS DZIADKA
PETERKA napisał(a) w wiadomości: <6vaoks$f2@gemini.webcorp.com.pl... <ciach o dębie My jestesmy wlasnie jak ow czlowiek. To co dla nas uplywa to CZAS, w ktorym ZNIKA wszystko co mijamy. Ale pozaczasowo to przeciez wcale nic nie znika. Ow dab to alegoria DZIADKA z naszego paradoksu. Dziadek moze zginac i nie wplynie to w zadnym przypadku na TERAZ, tak jak sciecie debu nie moze wplynac na swiat czlowieka z przypowiesci. 2. Wszelkie zmiany rozchodza sie z szybkoscia v<c i o tym nalezy pamietac, nawet jesli zajmujemy sie czasoprzestrzenia jako caloscia. Jest w fizyce relatywnej znany dobrze wzor: S=i*c*t, ktory pozwala patrzec na czas jak na dlugosc metryczna. Jezeli ktos zabilby dziadka 50 LAT TEMU (po cudownym przedostaniu sie tam), wowczas zainicjowalby wazne w skutkach zdarzenie. Ale to zdarzenie jest odlegle od TERAZ o 50 lat!!!!!!!!!!!!!!! Od owego zdarzenia (zabojstwa dziadka) zaczna plynac skutki: dziadek nie pozna babci, nie ozeni sie....ALE TE SKUTKI BEDA plynely w kierunku TERAZ z szybkoscia c , zatem beda potrzebowaly 50 lat na dotarcie do TERAZ. TERAZ nie stoi w miejscu i oddala sie do przyszlosci!!!! Czas przeciez dla mnie plynie. Zatem zanim ZMIANA wywolana smiercia dziadka dotrze do mnie, ja oddale sie w kierunku przyszlosci na taka sama odleglosc 50 lat i odleglosc pomiedzy nowym TERAZ i goniacymi mnie skutkami bedzie ciagle wynosic 50 lat!!!!!
No to wyobraź sobie taką sytuację: Zamiast uciekać z TARAZ do przodu zatrzymujesz się. Skoro mamy wehikuł czasu więc możemy zatrzymać się w pewnym momencie (w pewnym przybliżeniu np. co sekundę cofać się o sekundę do tyłu). I co wówczas? ZMIANA zaczyna się zbliżać i po 50 latach dojdzie do twojego czasu. Co stanie się wówczas według Ciebie? Dla bardziej obrazowego przedstawienia: wysyłasz kogoś do zabicia twojego dziadka w przeszłości (strasznie okrutne :( ) i zatrzymujesz dla siebie czas patrząc na twojego ojca. Przez 50 lat ojciec będzie stał nieruchomo na przeciwko Ciebie a potem IMHO zniknie (i to bezpowrotnie!). Pytanie teraz brzmi: czy ojciec istnieje w jakimś alternatywnym świecie czy nie ma go nigdzie? A może ojciec _będzie istniał_? Tzn. czy można przegonić pędzące z prędkością c zmiany i znowu pogadać z tatusiem ?
Jesli jestem starszy od kogos o 2 lata to przeciez na zawsze jestem starszy o 2 lata. Az do smierci. Podobnie jest ze skutkami zmian. Coz zatem sie istotnie stanie w przeszlosci????????? Ano dziadek nie ozeni sie z babcia, nie urodzi sie moj ojciec, nie urodze sie ja....... Ale to ciagle bedzie sie dzialo 50 lat za mna w czasie z powodu przesuwania sie TERAZ do przofu! Czyli ze ktos jakby gabka bedzie wycieral moje istnienie z tylu za mna, ale ta gabka mnie nie dogoni.....na szczescie!!!!!
IMHO to nie jest żadna gąbka. Jeśli byłaby to gąbka to cofając się w przeszłość i własnoręcznie zabijając dziadka (jeszcze bardziej okrutne :( )musiałbyś momentalnie przestać istnieć. A to IMHO nie jest prawdopodobne.
Dodatkowo mam jeszcze ogólne uwagi co do traktowania czasu jako długość metryczną. Czy przy Twoich założeniach można traktować czas całościowo? Czy mając wehikuł można powiedzieć że coś _będzie_? Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić przestrzeń w której skutki zdarzeń rozchodzą się w stożku czasu z prędkościa c i poza stożkiem są niewidoczne. Jednak podświadomie przyjmujemy wówczas, że nawet jeśli niewidoczne to one są (to że teraz piszę list jest oczywiste nawet jeśli na końcu galaktyki nie mogą tego wiedzieć). Jednak stosując analogiczne rozumowanie do czasu dojdziemy do wniosku że historia (całościowy obraz czasu) nie istnieje. Przecież jeśli wykonam jakieś działanie to skutki tego działania rozchodzą się z prędkością c w czasie. Zatem przenosząc się odpowiednio daleko w przyszłość trafię na czas w którym moje działnie się nie dokonało (nie są widoczne żadne jego skutki). Historia tego czasu jest inna niż moja. No a co jeśli przesunę się w przyszłość tak daleko że nie dojdą tam jeszcze skutki powstania wszechświata? To jest dobre pytanie. Prawdziwa czasoprzestrzenna nicość :) Pozdrawiam, majaczący po północy Robert
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: 1 sierpnia 1944-roczncia narodowej tragedii
To było coś gorszego niż błąd O błędzie można byłoby mówić, gdyby stosunek sił był dowództwu AK nieznany, gdyby np. alianci obiecali pomoc, gdyby zaistniały jakiekolwiek przesłanki do podjęcia decyzji o wybuchu powstania.
Nie ma żadnych okoliczności łagodzących, które mogłyby usprawiedliwić dowództwo AK. Usprawiedliwić nie tyle samą decyzję, co motywy jej podjęcia. Ale to nie byli nieudacznicy, tylko zbrodniarze. Wywołali powstanie z premedytacją, wiedząc dobrze jak się ono skończy, wywołali je politycznie przeciwko ZSRR, więc jakieś liczenie na pomoc Stalina było po prostu śmieszne, tym razem zachód zachował się bardziej przyzwoicie niż w roku 1939, nie podpuszczali, nie obiecywali pomocy, wręcz przeciwnie zapowiedzieli, że nie mamy co liczyć na znaczącą pomoc dla powstania, o tym dowództwo AK też wiedziało. Nie było mowy o żadnym elemencie zaskoczenia, to kolejne kłamstwo. Owszem na element zaskoczenia liczyli powstańcy w pierwszej linii, bardzo często płacąc za tę wiarę życiem już w pierwszych godzinach powstania, natomiast dowództwo, a przynajmniej Bór Komorowski wiedział, że Niemcy wiedzą z najbardziej wiarygodnego źródła, od niejakiego Fishera (chyba komendanta SS w W-wie) z którym osobiście rozmawiał jakiś tydzień przed wybuchem powstania, Fisher chciał ho namówić do wspólnej walki z sowietami, a gdy Bór odmówił zażądał od AK, żeby nie wtrącała się pod groźbą unicestwienia miasta, groźbę tę powtórzył na jakimś spędzie w ostatnich dniach lipca w browarze Haberbusha. Nie było więc mowy o żadnym zaskoczeniu, żadnej pomocy z zewnątrz. Nawet gdyby powstanie się powiodło, a Niemcy tak jak w 1918 opuścili Warszawę bez walki, to dalszy scenariusz witania ruskich wojsk na moście jako gospodarze był równie śmieszny, co nierealny. No chyba, że w planach dowództwa było zatrzymanie sowietów na linni Wisły, no ale takie pomysły należało rozpatrywać w kategoriach medycznych a nie wojskowych.
Efekty dramatyczne, nieopisane cierpienia, tysiące ofiar, przetrącenie resztek elity intelektualnej, koszty finansowe, ale także straty bezcennych zasobów kultury, architektury takie były realne skutki powstania, w dodatku kompromitacja obozu londyńskiego i efekt polityczny odwrotny od zamierzonego.
O powstaniu się kłamie nie mówiąc wielu rzeczy, np. tego, że 1 na 10 powstańców był z AL, że dowództwa warszawskiego AL dostał Virtuti Militari, było ich prawie 10 tys. a w muzeum które zbudował Kaczyński mają jedną małą tabliczkę, niewiele lepiej traktowani są berlingowcy, którzy nie patrząc na straty przeprawiali się na drugi brzeg Wisły, mimo zupełnego nieprzygotowania do walk w mieście.
Nawet gdyby przyjąć, że dowództwo AK faktycznie liczyło na element zaskoczenia, albo na rezygnację Niemców z solidniejszego oporu, to już po 3 dniach powstania było jasne, że sukcesu nie będzie i należało powstanie poddać. Drugi pomijany fakt, to sprawa uznania AK-owców za jeńców, wiemy że po kapitulacji powstania Niemcy potraktowali żołnierzy AK jako kombatantów i wzięli do niewoli. Tyle, że Niemcy przyznali żołnierzom AK status kombatantów już w pierwszej połowie września, ale dowództwo AK nie było łaskawe powiadomić o tym żołnierzy, a w niemieckie zapewnienia nie wierzyli. O tym, że poddając się pójdą do niewoli, a nie pod ścianę dowiedzieli się od berlingowców, co oznacza, że ponad 2 tygodnie walczyli w przekonaniu, że poddanie się Niemcom oznacza natychmiastową egzekucję. Zestawienie strat 1 Niemiec za 100 Polaków było standardowym przelicznikiem w czasie okupacji, jako zbiorowa odpowiedzialność stosowana przez okupanta wobec ludności GG.
Bór Komorowski nie miał nawet dość honoru, żeby sobie strzelić w łeb, poszedł cały i zdrowy do niewoli, a wraz z nim 7-miu upieczonych generałów powstańczego wojska. Tak więc powstanie zaczęliśmy z jednym generałem, kończyliśmy z 8-mioma.
Argumenty o tym, że dzięki powstaniu była Solidarność to PiS-owskie bajania, bo zupełnie nie rozumiem co ma piernik do wiatraka, nie pamiętam też by powstanie miało cele socjalne, a strajki na wybrzeżu jakieś postulaty dotyczące polityki zagranicznej.
Wręcz przeciwnie, dzięki katastrofie powstania komuniści dostali szansę wykazania się przy odbudowie Warszawy i trzeba przyznać, że wywiązali się z niego znakomicie.
Dostrzegam tylko jeden pozytywny skutek powstańczej katastrofy. Było to przebudzenie instynktu samozachowawczego w społeczeństwie, dzięki czemu uniknęliśmy masakr w 1956 roku, czy w latach 80-tych po wprowadzeniu stanu wojennego. Być może ta koszmarnie kosztowna lekcja poskutkowała trzeźwością społeczeństwa, które nawet jeśli buntowało się przeciwko PRL-owi to w granicach akceptowalnych w ówczesnej sytuacji międzynarodowej i nie dawało się porwać żadnym idiotom, którym marzyła się kolejna próba sił z potężnym przeciwnikiem. Być może w tym sensie powstanie przyczyniło się też do okrągłego stołu, tylko czy warto było.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Gej i lesbijka uczą dzieci twoje
Proponujesz to samo co ja - tylko w drugą stronę: zrównanie par homo z
nieposiadającymi i niezamierzającymi/niemogącymi mieć dzieci parami hetero,
przez odebranie tym ostatnim niektórych przywilejów małżeństw. To ruch w
niedobrą stronę, bo redukujesz społeczne korzyści małżeństwa do wynikających z
urodzenia i wychowania dzieci. Wszystkie "nieprokreacyjne" dobre dla
społeczeństwa strony życia w związku są moim zdaniem warte przyznania związkom
bezdzietnym, a więc i homoseksualnym pewnych praw, które można by wyegzekwować.
Jesteś za tym, żeby partnerzy mogli uzyskiwać informacje o swoim stanie zdrowia,
A jak to zrobić, jeśli nie przez zawarcie związku urzędowego?
Pytasz czy nie będę opiekować się partnerem, wspomagać go finansowo itd. jeśli
nie będziemy związani formalnie. Oczywiście, że będę. Ale nie każdy tak postąpi
- vide liczne małżeństwa hetero. Związek sformalizowany rodzi nie tylko prawa,
ale i zobowiązania. Pozostający w niedostatku porzucony współmałżonek ma prawo
do świadczeń alimentacyjnych. Mówisz, że para homo rozchodzi się i "nikt nikogo
nie będzie szukał w sprawie alimentów". Nie będzie szukał, bo mu nie
przysługują, takie pary nie mogą zawrzeć związku ze skutkiem powstania obowiązku
alimentacyjnego. A dlaczego? Nie byłoby to dobre? To samo z prawem spadkowym.
Piszesz: "Zarzucisz mi, że ja tylko o seksie. A no tylko(w tym przypadku), bo
dla mnie to jedyna cecha, która odróżnia osoby homo od hetero. To znaczy
podejście do seksu, ograniczenia, sposób uprawiania. Reszta wynika z bycia
człowiekiem a nie homo czy hetero.". No właśnie! Jak starałem się pokazać
związek, hetero czy homo przynosi - poza sferą seksu i prokreacji - liczne
korzyści społeczeństwu. Dlatego jest wart "nagrody", ale tę społeczeństwo
przyznaje pod warunkiem jego sformalizowania, przekształcającego
niezobowiązującą umowę bez możliwości wyegzekwowania jej postanowień w
zarejestrowaną, dającą uprawnienia, ale i rodzącą obowiązki, których spełnianie
jest pod nadzorem państwa (dochodzenie roszczeń na drodze sądowej).
Wątek funkcji homoseksualnych osobników u zwierząt (i żarcik o kosmetykach
opatrzony przecież emotką!) pomińmy, zaznaczyłem że nie ma związku z problemem
związków. To tylko wskazanie, że istnieje w przyrodzie potrzeba istnienia
osobników homoseksualnych, że niezdolność do prokreacji tą cechą spowodowana
jest dla przetrwania gatunku korzystna, podobnie, jak bezpłodność mrówek,
pszczół czy termitów - robotnic/robotników/żołnierzy.
Kwestie społecznego stosunku do homoseksualistów nie są tak jak sądzisz
oddzielone od prawa. Prawo ma także funkcję kształtowania postaw, zmusza do
myślenia.
Wreszcie obraz "radosnej zmiany partnerów", ograniczonej według Ciebie tylko
strachem przed AIDS. To bardzo schematyczne. Częsta zmiana partnerów nie jest
wynalazkiem homoseksualistów, ale nikt nie proponuje uzależnienia zdolności do
zawarcia małżeństwa od prowadzenia się przed ślubem ;-) Jedni prowadzą się tak,
inni inaczej. Kto lubi zmieniać partnerów - związku nie zawrze i to jest jego
sprawa. Dlaczego ci, którzy zachowują się inaczej mieliby z tego powodu nie mieć
takiej możliwości?
Na koniec jeszcze jedno, pytasz: "Choć czy ja wiem czy to miłość czy tylko
pożądanie?". Przytaczane w audycji radiowej wyniki badań są wałkowane przez
speców od psychologii ewolucyjnej od lat. Nie prowadzą one do odpowiedzi "tylko
pożądanie". Musiałabyś przyjąć, że w związku hetero miłość jest (ewentualnie)
tylko ze strony kobiety, a ze strony mężczyzny - tylko pożądanie. Skoro tak nie
jest, skoro mężczyzna hetero jest zdolny do miłości, to homo też.
A poza tym człowiek zaczyna się tam, gdzie kończą się te badane przez
psychologów ewolucyjnych efekty. Nawet jeśli to prawda, że mężczyzna jest
genetycznie zaprogramowany do zmiany partnerek/ów, to przecież właśnie wtedy
jest pięknie, kiedy się temu programowi przeciwstawiamy, kierując się uczuciami
wyższymi. Prawda?
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kurtyka: Powstanie było decydującą bitwą
Powstanie? 1. Nie było czegoś takiego jak "ogłoszenie" czy "wybuch" Powstania
Warszawskiego. Decyzja o rozpoczęciu walki , powtarzam "rozpoczęciu walki"
została podjęta na skutek KARYGODNYCH braków w rozpoznaniu i łączności KG AK.
2. Jeśli chodzi o walki, to mimio stanów broni 15-25 proc. w pododdziałach
efekty nie były tak tragiczne. Powstańcy stracili 20 200 zabitych i rannych i
15 000 jeńców (prwda, zę około 20 proc. później rozstrzelano). Jednak straty
Niemców wcale nie były małe; według źrodeł niemieckich "16,000 killed,
9,000 wounded,300 tanks and armored cars, 340 trucks and cars, 22 light
artillery pieces" czyli całkiem sporo. Załozonych celów militarnych nie
osiągnięto. Pozycja obronna (miasto Warszawa) została całkowicie zniszczona,
200 000 cywilów zabitych,a 700 000 wypędzonych. Z punktu widzenia wojskowego
Powstanie zakończyło sie klęską, choć wiązało całkiem spore siły niemieckie -
35 tys. ludzi i około 350 czołgów i pojazdów opancerzonych w bezpośrednim
zapleczu frontu.
3. Straciliśmy za to kwiat młodzieży. Wiekszosć z niej - jeśliby przeżyła, a
myślę, ze tak, bo konspirację mieli we krwi - pewnie jakoś znalazłaby miejsce w
PRL. Mielibyśmy wiec więcej Bartoszewskich, Kirchmayerów, Chrzanowskich,
Tymowskich...może "Ossoria" byłby dyrektorem szkoły? A Andrzej "Moro" nakowcem?
Strata wielka, bo nie straciliśmy tyle ludzi ile wpływ, jaki mogliby mieć na
pokolenia młodych Polaków...a na pewno Oni nauczyliby ich jak nie dać się
wciągać w obrzydliwe polityczne gierki, jakie ostatnio obserwujemy...i nie
pozwoliliby na zawłaszczanie Powstania i kospiracji przez "jedynych słusznych"
dziś kombatantów, którzy w owym czasie nie byli nawet w pieluszkach...a wiec
raczje była to klęska...
4.Nieco inaczej musi wyglądać ocena moralnych i politycznych skutków Powstania.
Cynicznie rzecz biorąc za cenę 220 000 tys. poległych o Polsce przez 63 dni
mówino we wszystkich swiatowych mediach - naqwet japońskich, które - o dziwo -
wcale nie odnosiły sięw tej sparwie z sympatią do Niemców...Mój kuzyn służący w
owym czasie w RAF mówił, ze pamięta do tej pory, ze w serwisie brytyjskim i
amerykańskim powtarzała się fraza "heavy fightning on Starowka goes on". Sprawa
Polski przypomniała więc... tragicznie, ale..o sobie, przez co nie buyło
możliwe zapomnienie o niej w 1947 roku i później.Powstanie bardzo też utrudniło
Stalinowi manewrowanie elitami zachodnimi i pzredstawianie Polaków, jako
generalnie popierajacych ZSRR, jak stało się toz obywatelami republik
nadbałtyckich.
Tak wiec militarnie klęska, a politycznie i moralnie - zwycięstwo? Myslę ze
taka ocena jest uprawniona, choć pewnie trudna do obrony.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: RONSON-PEGAZ
Przykladowy list protestacyjny Warszawa, 28.09.2005
Biuro Naczelnego Architekta Miasta
Plac Defilad 1, p. 1347
00-110 Warszawa
Dotyczy wniosku nr AM-PU/7331/370/05:
LIST PROTESTACYJNY
Szanowni Państwo
W nawiązaniu do wniosku o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dotyczącego
realizacji budynku mieszkalnego z garażem przy Alei Wyścigowej róg Granitowej
(działki 40, 25/4 oraz 25/5), złożonego przez firmę Catalina Residence
reprezentowaną przez Wiceprezesa Zarządu Pawła Putkowskiego (data wystawienia
wniosku: 19 sierpnia 2005) składam stanowczy protest przeciwko tej inwestycji.
Powstanie tak dużego budynku w tym miejscu wiązałoby się nieodłącznie z niżej
wymienionymi, negatywnych i nieodwracalnymi konsekwencjami:
Planowana inwestycja wymaga wycięcia starodrzewu, co spowoduje dalszą
degradację ekologiczną tej zielonej części miasta.
Planowana inwestycja spowoduje paraliż komunikacyjny najbliższej
okolicy. Już obecnie dojazd do pracy Al. Wyścigową w godzinach porannych jest
wyjątkowy uciążliwy, tuż obok rozpoczęta jest budowa nowego budynku firmy
Ronson, w którym mieszkać będzie już za rok kolejne 80 rodzin, a do pobliskich
wcześniej wybudowanych wieżowców firmy Catalina stale wprowadzają się nowi
mieszkańcy. Wkrótce wprowadzą się również najemcy do nowego biurowca. W tej
sytuacji postawienie kolejnego, tak gigantycznego budynku całkowicie
sparaliżuje tą okolicę.
Planowana inwestycja znacząco utrudni dostęp światła dziennego do
wielu mieszkań w już istniejącym budynku przy Al. Wyścigowej 8B. Proszę o
zwrócenie uwagi, że budynek ten będzie położny w stosunku do budynku przy Al.
Wyścigowej 8B w odległości mniejszej niż ma wynosić jego planowana wysokość.
Planowana inwestycja drastycznie zakłóca ład przestrzenny w okolicy –
jedyna sąsiednia działka dostępna z tej samej drogi publicznej posiada zabudowę
trzykondygnacyjną – postawienie obok budynku o 11 pięter wyższego na dodatek w
bezpośredniej bliskości obszaru będącego pod opieką konserwatora zabytków (tory
wyścigów konnych Służewiec) będzie stanowiło pogwałcenie zasady zrównoważonego
rozwoju i ochrony środowiska. Będzie to również pogwałcenie Prawa ochrony
środowiska, które stanowi, m.in. iż przeznaczenie i sposób zagospodarowania
terenu powinny w jak największym stopniu zapewniać zachowanie jego walorów
krajobrazowych.
W tej sytuacji jako osoba, bezpośrednio narażona na wszelkie wyżej opisane,
negatywne skutki powstania planowanej inwestycji wnioskuję o ich wnikliwe
przeanalizowanie i odrzucenie wniosku firmy Catalina Residence.
Z poważaniem
Xxx xxxxx
Al. Wyścigowa xx m. xx
02-681 Warszawa
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Łodyga i Bąbelek otwierają hipermarkety
Łodyga i Bąbelek otwierają hipermarkety Przy ul. Batorego ma powstać gigantyczne centrum handlowe. O tym czy plan
dwóch zielonogórskich przedsiębiorców się powiedzie, zdecydują radni Zielonej
Góry. Być może już na wtorkowej sesji
Politycy PiS od wczoraj biją na alarm. - Plan centrum handlowego oznacza
wprowadzenie do miasta hipermarketu Leroy Merlin. A to będzie zabójczy cios
dla lokalnej przedsiębiorczości - mówią. Do protestu PiS przyłączają się
organizacje pracodawców i budowlańców.
Temat marketu budowlanego Leroy Merlin wraca do ratusza po trzech latach i to
wraca w wielkim stylu. W 2003 r. radni sprzeciwiali się powstaniu marketu w
pobliżu Auchan. Wtedy miasto i radni opierali się na analizie skutków
powstania marketów na rynek pracy opracowanego przez prof. Janinę Stankiewicz
z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Wynikało z niego, że powstanie na Trasie
Północnej marketu Leroy Merlin spowoduje katastrofę dla zielonogórskich
sklepów branży budowlanej i falę bezrobocia. Wtedy przeciwna temu była również
Bożena Ronowicz. Tymczasem teraz do biura Rady Miasta trafił z magistratu
projekt uchwały, który pozwoli wejść do miasta kolejnym hipermarketom.
Chodzi o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dwóch działek o
powierzchni 17 hektarów przy ul. Batorego w pobliżu Auchan. Teraz teren jest
przeznaczony na działalność usługową, magazynową i handlową. Jego
właścicielami są osoby prywatne - Dariusz Łodyga i Zbigniew Bąbelek. To
właśnie oni w połowie stycznia zwrócili się do miasta o zmianę planu i
przeznaczenia terenu na hipermarkety. Ich plany są gigantyczne. Chcą na 17
hektarach postawić osiem hal o łącznej powierzchni 40 tys. m kw. i parking na
1255 samochodów. Do wniosku Bąbelek i Łodyga dołączyli 15 listów intencyjnych
podpisanych przez przedsiębiorców, którzy są zainteresowani dzierżawą powierzchni.
W poniedziałek do biura poselskiego Jerzego Materny z PiS projekt uchwały
przyniósł jeden z lubuskich przedsiębiorców. Poseł zwołał wczoraj konferencję
prasową. Jego zdaniem miasto, przedstawiając taką uchwałę, godzi się na
wejście do miasta marketu Leroy Merlin. - Będzie krach. Lokalne firmy i sklepy
budowlane tego nie wytrzymają - twierdzi poseł.
Uchwale sprzeciwa się również Organizacja Pracodawców Ziemi Lubuskiej. - To
zagraża interesom naszych członków. Dlaczego miasto zmienia nagle zdanie i
godzi się na wejście kolejnych hipermarketów? - pyta Jarosław Nieradka z OPZL.
Według pracodawców listy intencyjne przedstawione przez Bąbelka i Łodygę mają
tylko uwiarygodnić ich propozycję. - Sprawdziliśmy, że cena dzierżawy 1 m kw.
w Tesco i Auchan waha się od 90 do 120 zł, tymczasem tam mieliby płacić 20 zł?
- dziwi się Nieradka.
Inaczej sprawę przedstawia miasto. - Prywatny inwestor i właściciel ziemi
zwrócił się do nas z wnioskiem i musieliśmy skierować taki projekt uchwały.
Niech zdecydują o tym radni - mówi Janusz Lewicki, wiceprezydent Zielonej
Góry. Jakie jest stanowisko prezydenta w tej sprawie? - Powiedzmy, że nie ma
stanowiska - mówi Lewicki.
- W tak ważnej dla miasta sprawie? - pytamy.
- Decyzja przecież należy do radnych - mówi Lewicki.
Najprawdopodobniej radni będą głosować nad projektem we wtorek. Przeciwko będą
radni PiS, ale uchwała może liczyć na głosy radnych SLD. - Klub jeszcze o tym
nie dyskutował. Ale ze wstępnych rozmów z kolegami wynika, że popierają pomysł
- mówi Edward Markiewicz, szef klubu SLD i wylicza plusy projektu: miejsca
pracy i podniesienie prestiżu miasta.
- A groźba upadku zielonogórskich firm? - pytamy.
- Podobne głosy były, jak wchodziła Castorama, a nie ma żadnego krachu wśród
lokalnych przedsiębiorców.
- Trzy lata temu głosował pan przeciwko wejściu Leroy Merlin, teraz zmienił
Pan zdanie
- Czasy się zmieniają - odpowiada Markiewicz.
miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,3176273.html
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Turnieje dla amatorów?
Turnieje dla amatorów? Zapewne większość z Was czytała list pana Jana Zadwórnego z Legnicy,
wydrukowany w "Rozrywce" nr 4. Na wszelki wypadek zacytuję go w całości:
"Chciałbym poruszyć sprawę różnego rodzaju turniejów i mistrzostw, na których
spotyka się przeważnie śmietanka szaradziarska należąca do klubów i
układająca zadania do pism. Sam niejednokrotnie brałem udział w takich
turniejach, lecz, prawdę mówiąc, bez powodzenia, ponieważ te turnieje były
obsadzane przez zawodowców i w potyczce z nimi żaden amator nie ma szans.
Wszystkie nagrody przeważnie trafiały do rąk elity szaradziarskiej. Nasuwa
się pytanie: dlaczego nie organizuje się turniejów szaradziarskich i
mistrzostw dla tych, którzy na co dzień tylko rozwiązują zadania i nie należą
do żadnych klubów. Przecież wzorem różnych imprez sportowych mozna byłoby
organizować równocześnie mistrzostwa zarówno dla zawodowców, jak i amatorów.
Wtedy miałbym możliwość zmierzenia się z amatorami i... duże szanse
powodzenia."
Tyle czytelnik. Uważam, że poruszył dość istotny problem, nad którym
organizatorzy turniejów szaradziarskich pewnie często się zastanawiają. Z
jednej strony zależy nam na wysokim poziomie, interesującej walce, a z
drugiej o to, żeby jednak wszyscy uczestnicy mieli przynajmniej drobną
satysfakcję z udziału. Można starać się zadbać o odpowiednio bogatą pulę
nagród, żeby nikt nie wyszedł z pustymi rękoma. Trudno jednak zabronić
komukolwiek udziału w otwartym turnieju szaradziarskim. Zresztą, na jakiej
podstawie? Jak odróżnić amatora od zawodowca? Czy ktoś, kto regularnie
uczestniczy w imprezach szaradziarskich, a nie zdobywa najwyższych laurów,
jest już zawodowcem, czy jeszcze amatorem? Trudno też byłoby sprawdzać, czy
ktoś rzeczywiście nie należy do żadnego klubu i nie publikuje zadań.
Nawiasem mówiąc, parę stron wcześniej "Rozrwyka" donosi o rozegranym w Płocku
II Międzyklubowym Szaradziarskim Turnieju dla Amatorów, który wygrał Robert
Romanowski. Ciekawe, jakie tam przyjęto kryteria amatorstwa?
Myślę, że powstały problem jest w pewnym sensie ubocznym skutkiem powstania
Pucharu Neptuna. Rywalizacja pucharowa sprawia, ze również imprezy dawniej
peryferyjne, o charakterze bardziej lokalnym, teraz stały sie również
atrakcyjne dla osób walczących o czołowe lokaty w końcowej klasyfikacji.
Pewnym wyjściem jest organizowanie imprez typowo lokalnych, bez ogłoszeń w
ogólnopolskiej prasie branżowej, choć i to nie daje gwarancji, że jakiś
miejscowy "zawodowiec" się nie pojawi.
Patrząc na rzecz okiem uczestnika turniejów, widzę to tak. Przed pierwszym
startem w imprezie szaradziarskiej miałem podobne odczucia - co ja tu robię,
wśród zawodowców? Widziałem, ze prawie wszyscy uczestnicy się znają,
wymieniają uwagi o swoich startach w różnych imprezach i teleturniejach,
część nazwisk znałem z łamów "Rozrywki". Nie zniechęciło mnie to jednak (inna
sprawa, że poszło mi całkiem nieźle jak na debiut), a z czasem zawarłem
bliższą znajomość z wieloma osobami z szaradziarskiego światka, w którym, jak
się okazało, nowe osoby przyjmowane są serdecznie. Udział w imprezach
traktuję dzisiaj nie tyle jako chęć rywalizacji z innymi, a bardziej jako
właśnie możliwość spotkania znajomych i zamienienia z nimi choć paru słów.
Liczy się też oczywiście okazja zmierzenia się z interesującymi zadaniami – a
o takie na turniejach nietrudno. Myślę, że nie tylko ja podchodzę do sprawy w
ten sposób.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Ciekaw jestem zwłaszcza opinii osób,
które nie czują się „zawodowcami”, a chętnie jeżdżą na szaradziarskie imprezy.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Przejmowanie obcych tradycji
Nie co masz uważać za traumatyczne, ale co JEST traumatyczne dla społeczności i
kultury, w której się urodziłaś. Holocaust nie jest osobistą traumą każdego Żyda
( zwłaszcza, że np. Żydzi w Stanach go nie przeżyli), a jednak jest traumą dla
Żydów jako grupy etnicznej, odcisnął poważne piętno na ich tożsamości, na
dalszym kształtowaniu się kultury, myśli etc, etc, etc. I po prostu nie możesz
tego negować, bo się tego negować nie da. Tak samo jak wydarzenia historyczne,
zwłaszcze te traumatyczne, wpłynęły na Polaków jako pewien rodzaj społeczności,
ponieważ wpłynęły ( i nadal wpływają) na kulturę.
Dodatkowo Twój post jest absurdalny. Czy ktoś mówi o "pielęgnowaniu zemsty"? Nie
jest niczym skomplikowanym chyba do zrozumienia, że w Polsce są ludzie, którzy
mają poczucie, że nie rozliczono się z PRLem, skoro ludzie, którzy ich
torturowali żyją sobie spokojnie, bezpiecznie i szczęśliwie. I dopóki nie minie
kolejne 20 lat i ci ludzie po prostu nie umrą, dopóty się to nie zmieni,
ponieważ człowiek nie musi i nie będzie akceptował niesprawiedliwości, która go
spotkała. A takich ludzi było sporo, dlatego nie sądzę, by dla społeczeństwa
faktycznie PRL zakończył się słodko, różowo i szczęśliwie. Jasne, że należy się
cieszyć, że się zakończył, ale nie należy pomijać kilka niezmiernie ważnych,
istotnych aspektów, które sprawiają, że jest to wciąż trauma. Ponieważ wiele
rzeczy jest jeszcze żywych, świeżych i wcale nie minęło z końcem PRLu.
I proszę Cię, w którym momencie nawoływałam do "przyłączania się do orgii
śmierci"?! Napisałam, że sama zdecydowanie nie popieram decyzji o podjęciu
Powstania, że była błędne. Niesmaczne uważam wykorzystywanie tego tematu w
polityce. Nie zmienia to faktu jednak, że tysiące młodych ludzi oddało swoje
życie za kraj. Nie dlatego, że mieli ochotę rzucać się na śmierć, ale dlatego,
że wierzyli w pewne wartości. Jest to doniosłe, chwalebne, pięknie i niezmiernie
smutne. Uważam jednak, że każdy człowiek powinien jednak oddać honor tym
ludziom. I dla tych ludzi TEŻ liczyło się przeżycie? Naprawdę myślisz, że sądzę,
że tak słodko i uroczo i z radością umierali? NIE. I dlatego oddaję im cześć,
dlatego chodzę na Powązki wojskowe w Warszawie, dlatego składam kwiaty. I
przeraża mnie to, kiedy ktoś tak ogromną ofiarę w ludziach ( i to jakich! elita
młodzieży!) odczuwa jako "lokalny tragizm", bo skutki Powstania zdecydowanie nie
mają i nigdy nie miały wymiaru lokalnego.
I wzniosłe nie jest przelewanie krwi, litości, wzniosłe jest poświęcenie,
wzniosła jest odwaga, honor i wolność. A imputowanie mi "nacjonalistycznego
patriotyzmu" ( co jest dość niefortunnym określeniem) czy sugerowanie, że
uznawanie rangi Powstania się do tego sprowadza jest po prostu śmieszne.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Powstanie zhańbione!
Pomysł Wajda, wykonanie Kaczyński. W 60. rocznicę powstania warszawskiego
zbudowano mu muzeum. Na tę zaś pamiątkę raczej należało coś zburzyć. Muzeum
Powstania lub tematycznie szersze Muzeum Głupoty w Polsce najlepiej byłoby zaś
urządzić w Pałacu Kultury i Nauki. Wzniosłą tę budowlę podarował Warszawie
Stalin, podobno właśnie w podzięce za powstanie.
Było bowiem tak. Robiąc Katyń, czyli zastrzeliwując w roku 1940 kilkanaście
tysięcy polskich jeńców-oficerów, Stalin nie przewidział, że miejsce ich
pochówku zajmą potem Niemcy, rozkopią groby, narobią krzyku, a wujkowi Joe
wstydu przed aliantami. Przez to w roku 1944 drugi Katyń, chociaż pilnie
Stalinowi teraz potrzebny, był już nie do własno-ręcznego wykonania. Na Polaków
zawsze można jednak liczyć. Wywołując powstanie sami sprowokowali zabicie w
swojej stolicy około 20 tysięcy wojskowo przeszkolonych młodych polskich
inteligentów o orientacji prolondyńskiej. Na dokładkę uśmiercono 200 tysięcy
ich rodziców, krewnych i znajomych. Wszystko bez jednego radzieckiego strzału,
naprawdę rękoma Niemców – nie trzeba już było im tego wmawiać. Pełna higiena
polityczna. Odeszli „jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec”. W tym czasie
w ogóle Bóg bardzo Stalinowi pomagał, lubił go widocznie.
Unicestwienie największego w Polsce potencjalnego ośrodka oporu przeciw nowemu
ustrojowi bardzo Stalinowi ułatwiło dzieło instalowania w Polsce socjalizmu.
Jeszcze większe bowiem znaczenie niż zabicie w powstaniu dwukrotnie większej
liczby elementów antyradzieckich niż w Katyniu miał szok popowstańczy w Polsce.
Spowodował nie tylko zniechęcenie do antykomunistycznych walk zbrojnych na dużą
skalę, ale też złość na emigracyjne władze. Bardzo to sprzyjało pogodzeniu się
Polaków z nową rzeczywistością.
Londyn sprowokował śmierć lub rozproszenie warszawian i zburzenie miasta w
naiwnej nadziei, że uda się z niego wypędzić Niemców tylko po to, żeby w
opanowanej przez AK stolicy utworzyć komitet powitalny armii radzieckiej o
innym politycznie składzie, niż życzył sobie tego Stalin.
W tym sezonie, gdy polscy powstańcy wywołali spalenie i zburzenie przez Hitlera
Warszawy, wszystkie inne niż Polacy narody okupowane zajęte były skuteczną
ochroną swoich stolic. I rzeczywiście ocalały nienaruszone Paryż, Rzym,
Bruksela, Praga, Oslo, Kopenhaga, Budapeszt, Haga z Amsterdamem, Belgrad i
inne. Z jednej tylko stolicy Polski została kupa gruzów. I na zdrowie, pomyślał
Stalin, choć tu już Polacy przedobrzyli w chodzeniu mu na rękę. Na oczyszczaniu
placów pod socrealistyczną architekturę niespecjalnie Stalinowi zależało.
Skutki powstania przekroczyły więc nawet zakres obstalunku, jaki Stalin
postawił sobie w marzeniach.
Klęska powstania warszawskiego nauczyła pokory Mikołajczyka, który w czasie
rozpoczęcia walk prowadził w Moskwie negocjacje. Zaczął je butnie, ale po
upadku powstania musiał spuścić z tonu. Przekonało też powstanie Anglosasów, że
Polacy są nieodpowiedzialni. Polityczne dzieci po prostu. Rzucają się ze
strzelbą przeciw interesom wszystkich: Niemców, Rosjan, Anglików i Amerykanów.
Z nikim się nie liczą, a chcą, żeby z nimi się liczyć.
Anglicy przez grzeczność tłumić musieli przy tym rozbawienie patrząc, jak
polski Londyn głośno wyrażał oburzenie, że Stalin nie wspomógł zbrojnie
powstania politycznie wymierzonego w niego właśnie.
W powstaniu warszawskim zabito kilkanaście razy więcej ludzi niż w Katyniu.
Mniej więcej tyle, ile zginęło polskich żołnierzy na wszystkich frontach II
wojny światowej i we wszystkich jej bitwach razem wziętych: we wrześniu 1939,
pod Lenino i Monte Cassino, koło Narwiku i w Afryce Północnej, nad Londynem i
na Atlantyku, w walkach o Wał Pomorski i nad Odrą.
Rozkaz do wzniecenia piątego z kolei skończonego klęską powstania
antyrosyjskiego, które jak zawsze było od początku samobójcze militarnie i
politycznie, wydał (za przyzwoleniem rządu Mikołajczyka z Londynu) generał
hrabia Komorowski. Za Katyń bis dostał w Warszawie ulicę swego imienia
taktownie mu przydzieloną poza obszarem zniszczeń, na peryferiach.
Za socjalizmu Andrzej Wajda nakręcił udany film o powstaniu pod
tytułem „Kanał”. Opowiada w nim o tym właśnie, że powstańcy wpuszczeni zostali
w kanał. Używa trafnej metafory: bohaterowie unurzani w gównie. Za kapitalizmu,
czyli niepodległości, biologicznie ten sam, choć politycznie inny Wajda
zainicjował zaś muzeum ku czci tegoż powstania. Chce mu nałożyć wieniec
laurowy. Zapach gówna zamienić więc na aromat liści bobkowych. W bobkach lubują
się bubki.
www.nie.com.pl/main.php?dzial=akt&id=4072&zaznacz=
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Budujemy kopiec Herkusa Montego !
Witam !
Serdecznie dziękuję za okazane zainteresowanie sprawom naszych dawnych ,
pruskich sąsiadów. Kończąć , pragnę przedstawić moją ocenę owych dramatycznych
wydarzeń :
"Pełne przedstawienie skutków drugiego powstania Prusów przeciwko Krzyżakom
przekracza ramy niniejszej pracy, do ważniejszych można zaliczyć zmiany
dokonane w podziale terytorialnym państwa zakonnego, w wyniku działań wojennych
przestało istnieć komturstwo barckie, natomiast w ziemi chełmińskiej powstały
trzy nowe (bierzgłowskie, grudziądzkie i kowalewskie). Szereg grodów i ośrodków
miejskich zostało zniszczonych i nie odbudowanych (np. Spittenberg), w tym
czasie założone zostały nowe (Brandenburg, Lochstädt, Nowy Toruń oraz inne),
które na trwale wpisały się w krajobraz ziemi pruskiej.
Kolejnym skutkiem drugiego powstania było poważne osłabienie pozycji biskupów
pruskich wobec Zakonu. Opuszczanie przez pasterzy na całe lata swoich diecezji
oraz powierzanie nad nimi zarządu krzyżackim urzędnikom było przyczyną
uzależniania się biskupstw wobec Zakonu.
W efekcie, do końca XIII wieku, trzy spośród nich (chełmińskie, pomezańskie i
sambijskie) zostały inkorporowane do Zakonu . Pewną niezależność zachowało
jedynie biskupstwo warmińskie, chociaż jego dominium zostało znacznie
uszczuplone w stosunku do postanowień układów z lat pięćdziesiątych XIII wieku .
Innym skutkiem powstania była depopulacja wielu obszarów Prus (w szczególności
Pogezanii) oraz zmiana statusu prawnego ludności pruskiej, uznanej odtąd przez
Krzyżaków za niewolną na tych terenach, które wzięły czynny udział w
wystąpieniu przeciwko Zakonowi. Jako apostaci Prusowie z Pogezanii, Warmii,
Natangii i Bracji utracili prawa przysługujące im dotąd na mocy porozumienia z
Dzierzgonia . Represje nie objęły całej populacji, ponieważ kiedy ważyły się
losy państwa zakonnego, Krzyżacy wielu Prusom, zwłaszcza możnym ( tzw. nobiles)
nadali dobra ziemskie z dużym zakresem swobód celem przeciągnięcia ich na swoją
stronę . Z biegiem czasu warstwa pruskich właścicieli ziemskich wyalienowała
się z masy swoich pobratymców i rozpłynęła w niemieckojęzycznym otoczeniu .
W wyniku działań wojennych Krzyżacy ponieśli ogromne straty osobowe (jeszcze
przed powstaniem w lipcu 1260 roku w bitwie pod Durbą zginęło stu
pięćdziesięciu braci-rycerzy) , co zmusiło władze zakonne do obniżenia wymogów
stawianych kandydatom na członków korporacji . Szeregi krzyżackie zaczęły się
zapełniać nierzadko przestępcami, którzy w czasie walk nie przebierali w
środkach. Niełatwo było utrzymać w ryzach takie indywidua jakim był chociażby
Martin Golin, nazwany przez krzyżackiego kronikarza "chrześcijańskim
łotrzykiem" , a postępki mistrza krajowego Prus, Hartmuda de Grumbach, czy
wójta Warmii i Natangii, Volrada Mirabilisa, którzy żywcem palili Prusów i ich
popleczników , szybko zostały przyjęte przez brać zakonną za normę postępowania
wobec przeciwników na następne lata , stanowiąc szczególny rozdźwięk pomiędzy
statutowymi zadaniami Zakonu S z p i t a l a Najświętszej Marii Panny Domu
Niemieckiego w Jerozolimie, a praktyczną działalnością. Jednak nie dylematy
związane z odejściem przez korporację od działalności szpitalnej, zaprzątały
umysły braci zakonnych. Wokół czynów niektórych rycerzy krzyżackich z okresu
wojny zaczęły rodzić się legendy, które przekazywane z pokolenia na pokolenie,
weszły do tradycji zakonnej, tworząc specyficzny etos mnichów-rycerzy obrońców
wiary chrześcijańskiej nad Bałtykiem ."
Serdecznie pozdrawiam
Leszek Bodio
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: 16 protestów
przykładowy list protestacyjny Warszawa, 28.09.2005
Biuro Naczelnego Architekta Miasta
Plac Defilad 1, p. 1347
00-110 Warszawa
Dotyczy wniosku nr AM-PU/7331/370/05:
LIST PROTESTACYJNY
Szanowni Państwo
W nawiązaniu do wniosku o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dotyczącego
realizacji budynku mieszkalnego z garażem przy Alei Wyścigowej róg Granitowej
(działki 40, 25/4 oraz 25/5), złożonego przez firmę Catalina Residence
reprezentowaną przez Wiceprezesa Zarządu Pawła Putkowskiego (data wystawienia
wniosku: 19 sierpnia 2005) składam stanowczy protest przeciwko tej inwestycji.
Powstanie tak dużego budynku w tym miejscu wiązałoby się nieodłącznie z niżej
wymienionymi, negatywnych i nieodwracalnymi konsekwencjami:
Planowana inwestycja wymaga wycięcia starodrzewu, co spowoduje dalszą
degradację ekologiczną tej zielonej części miasta.
Planowana inwestycja spowoduje paraliż komunikacyjny najbliższej
okolicy. Już obecnie dojazd do pracy Al. Wyścigową w godzinach porannych jest
wyjątkowy uciążliwy, tuż obok rozpoczęta jest budowa nowego budynku firmy
Ronson, w którym mieszkać będzie już za rok kolejne 80 rodzin, a do pobliskich
wcześniej wybudowanych wieżowców firmy Catalina stale wprowadzają się nowi
mieszkańcy. Wkrótce wprowadzą się również najemcy do nowego biurowca. W tej
sytuacji postawienie kolejnego, tak gigantycznego budynku całkowicie
sparaliżuje tą okolicę.
Planowana inwestycja znacząco utrudni dostęp światła dziennego do
wielu mieszkań w już istniejącym budynku przy Al. Wyścigowej 8B. Proszę o
zwrócenie uwagi, że budynek ten będzie położny w stosunku do budynku przy Al.
Wyścigowej 8B w odległości mniejszej niż ma wynosić jego planowana wysokość.
Planowana inwestycja drastycznie zakłóca ład przestrzenny w okolicy –
jedyna sąsiednia działka dostępna z tej samej drogi publicznej posiada zabudowę
trzykondygnacyjną – postawienie obok budynku o 11 pięter wyższego na dodatek w
bezpośredniej bliskości obszaru będącego pod opieką konserwatora zabytków (tory
wyścigów konnych Służewiec) będzie stanowiło pogwałcenie zasady zrównoważonego
rozwoju i ochrony środowiska. Będzie to również pogwałcenie Prawa ochrony
środowiska, które stanowi, m.in. iż przeznaczenie i sposób zagospodarowania
terenu powinny w jak największym stopniu zapewniać zachowanie jego walorów
krajobrazowych.
W tej sytuacji jako osoba, bezpośrednio narażona na wszelkie wyżej opisane,
negatywne skutki powstania planowanej inwestycji wnioskuję o ich wnikliwe
przeanalizowanie i odrzucenie wniosku firmy Catalina Residence.
Z poważaniem
Xxx xxxxx
Al. Wyścigowa xx m. xx
02-681 Warszawa
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Catalina D - kolejna odsłona - PILNE
Catalina D - kolejna odsłona - PILNE W związku z kolejną próbą uszczęśliwienia nas budynkiem D - prosimy o
składanie protestów sąsiadów ww. inwestycji na poniższy adres:
Delegatura Biura Naczelnego Architekta
Miasta Warszawy dla Dzielnicy Mokotów
ul. Rakowiecka 25/27/210
02-517 Warszawa
lub e-mail: barbara.staszewska@mokotow.waw.pl
W załączeniu przesyłam przykładowy list protestacyjny.
Warszawa, 06.06.06
Delegatura Biura Naczelnego Architekta Miasta
Ul. Rakowiecka 25/27
02-517 Warszawa
Dotyczy wniosku nr AM-D4 /7331/680/05:
LIST PROTESTACYJNY
Szanowni Państwo
W nawiązaniu do wniosku o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dotyczącego
realizacji budynku mieszkalnego z garażem przy Alei Wyścigowej róg Granitowej
(działka 40 z obrębu 1-08-16), złożonego przez firmę Catalina Residence my
niżej podpisani mieszkańcy Alei Wyścigowej 4 składamy protest przeciwko tej
inwestycji.
Powstanie tak dużego budynku będzie wiązać się nieodłącznie z niżej
wymienionymi, negatywnymi i nieodwracalnymi konsekwencjami:
1) Inwestycja Cataliny przyczyni się do uszkodzenia korytarza ekologicznego
oraz zniszczenia filtrów nawietrzających południową część Warszawy. Takim
korytarzem jest teren Wyścigów. Czy Catalina może przedłożyć odpowiednią
ekspertyzę, która wyklucza szkodliwe działanie planowanej inwestycji na
środowisko naturalne?
2) Planowana inwestycja wymaga wycięcia starodrzewu (20 drzew w wieku 50-60
lat), co spowoduje dalszą degradację ekologiczną tej zielonej części miasta.
W załączeniu przesyłamy zdjęcia obrazujące opisywany drzewostan.
3) Planowana inwestycja Cataliny zasłoni od strony południowej budynek
jednorodzinny przy ulicy Granitowej 3A oraz budowany obecnie budynek firmy
Ronson przy ul. Granitowej 3, co znacząco utrudni dostęp światła dziennego do
mieszkań na dolnych kondygnacjach ( Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w
sprawie warunków technicznych (Dział II ZABUDOWA I ZAGOSPODAROWANIE DZIAŁKI
BUDOWLANEJ Rozdział 1 Usytuowanie budynku § 13. 1.).
4) Planowana inwestycja zakłóca ład przestrzenny w okolicy – sąsiednia
działka ma zabudowę dwukondygnacyjną, postawienie więc obok budynku o kilka
pięter wyższego na dodatek w bezpośredniej bliskości obszaru będącego pod
opieką konserwatora zabytków (Tory Wyścigów Konnych Służewiec) będzie
stanowiło pogwałcenie zasady zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska.
Będzie to również pogwałcenie Prawa Ochrony Środowiska, które stanowi, m.in.
iż przeznaczenie i sposób zagospodarowania terenu powinny w jak największym
stopniu zapewniać zachowanie jego walorów krajobrazowych.
5) Planowana inwestycja spowoduje paraliż komunikacyjny najbliższej okolicy.
Już obecnie dojazd Al. Wyścigową w godzinach porannych, jak i wieczornych
jest wyjątkowo uciążliwy, tuż obok trwa budowa nowego budynku firmy Ronson,
w którym mieszkać będzie już wkrótce kolejne 80 rodzin, a do pobliskich
wcześniej wybudowanych wieżowców firmy Catalina stale wprowadzają się nowi
mieszkańcy. Aleja Wyścigowa stała się trasą tranzytową dla kierowców jadących
z centrum w kierunku Służewca i Ochoty (brak skrętu w prawo w ulicę
Rzymowskiego z ulicy Puławskiej). W tej sytuacji postawienie kolejnego,
wysokiego budynku (na 25 metrów) całkowicie sparaliżuje ruch samochodowy tej
okolicy i dodatkowo przyczyni się do zwiększonej emisji spalin i tak już
wysokiej z powodu intensywnego ruchu samochodów na sąsiednich ulicach:
Puławskiej i Rzymowskiego.
6) Planowana inwestycja Cataliny nie spełnia przepisów Rozporządzenia w
sprawie warunków technicznych (Rozdział 8 Zieleń i urządzenia rekreacyjne §
39. 1.), które mówią:„ Na działkach budowlanych, przeznaczonych w miejscowym
planie zagospodarowania przestrzennego pod zespoły zabudowy wielorodzinnej,
budynki zakładów opieki zdrowotnej (z wyjątkiem przychodni) oraz oświaty i
wychowania, co najmniej 25% powierzchni należy przeznaczyć pod zieleń i na
rekreację”. Czy Catalina przedłożyła plan zorganizowania terenów zielonych na
terenie swojej działki uwzględniwszy planowany budynek?
W tej sytuacji jako mieszkańcy, bezpośrednio narażeni na wszelkie wyżej
opisane, negatywne skutki powstania planowanej inwestycji wnioskujemy o ich
wnikliwe przeanalizowanie i odrzucenie wniosku firmy Catalina Residence.
Z poważaniem.
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Nowe centrum handlowo - usługowe na Krakowskiej
Dziś mija dokładnie 60 dni, jakie miała rada miejska na podjęcie decyzji w
sprawie budowy nowego centrum handlowo-usługowego przy ulicy Krakowskiej.
Jeszcze do wczoraj nie było wiadomo, czy radni będą zajmować się tym tematem.
Jeżeli tak, to trafi on na dzisiejsze obrady rady w tak zwanym trybie pilnym, w
ostatniej chwili.
Zaledwie na kilka dni przed dzisiejszą sesją rady miejskiej do rajców trafiła
prognoza skutków działalności nowego centrum handlowo–usługowego przy
Krakowskiej. Opasłe tomisko, na podstawie którego radni mają podjąć decyzję,
liczy ponad 200 stron. Rajcy nie mogą zająć się nim na następnej sesji, bo dziś
mija termin na podjęcie decyzji. Radnych dziwi pośpiech, który towarzyszy
budowie nowego centrum.
Prognoza niepogodowa
W marcu 2001 roku znowelizowano ustawę o zagospodarowaniu przestrzennym.
Efektem była definicja sklepu wielkopowierzchniowego, czyli hipermarketu. To
sklep, w którym powierzchnia sprzedaży jest większa niż 2 tysiące metrów
kwadratowych. Znowelizowana ustawa wprowadziła też wymóg przeprowadzenia tak
zwanej prognozy skutków powstania hipermaketu na danym obszarze pod względem
oddziaływania obiektu na rynek pracy, środowisko i komunikację. Właśnie taką
prognozę opracowano dla obiektu, który ma powstać przy Krakowskiej.
Jak udało nam się dowiedzieć, zespół, który przygotowywał prognozę, pozytywnie
ocenił wpływ nowego obiektu na rynek pracy. Wprawdzie specjaliści stwierdzili,
że pracę straci około 60 osób, ale zatrudnienie w nowym sklepie znajdzie około
150 – 180 osób, a zatem, ich zdaniem, i tak na tym skorzysta od 90 do 120 osób.
Najbardziej niepokojąca jest jednak analiza sytuacji komunikacyjnej. Sklep
będzie przeznaczony przede wszystkim dla klientów ze Starego Miasta, Krzyków i
Radwanic. Dla ulicy Krakowskiej taki ruch może okazać się zbyt duży. W
prognozie o sytuacji komunikacyjnej wprost napisano: „działać to będzie
zniechęcająco dla klientów”.
Zdaniem przewodniczącego rady miejskiej, który popiera budowę nowego centrum w
tym miejscu, prognoza jest pozytywna.
- Są wątpliwości komunikacyjne, ale to nie znaczy, że jest źle – mówi Stanisław
Huskowski.
Rada musi się wypowiedzieć
Grunt po byłej zajezdni autobusowej przy Krakowskiej sprzedało miasto.
Inwestor, spółka Edo, już się niecierpliwi, że nie może rozpocząć prac. Przy
Krakowskiej ma powstać dwukondygnacyjny obiekt o powierzchni około 8 tysięcy
metrów.
- Inwestor śle do nas pisma ponaglające – przyznaje Grzegorz Roman, dyrektor
departamentu nieruchomości UM. - A od czasów nowelizacji ustawy to pierwszy
tego typu obiekt, który powstaje w naszym mieście w nowych realiach.
Zdaniem dyrektora, wiele zależy od decyzji radnych.
- Jeżeli radni dziś nie zajmą się tym tematem, prezydent będzie musiał wydać
decyzję pozytywną na podstawie korzystnych prognoz. Będzie to zgodne ze studium
rozwoju miasta i planem ogólnym – twierdzi Roman. – Radni mogą jednak
zablokować wydanie warunków zabudowy dla spółki Edo. Wystarczy, że podejmą
uchwałę o przystąpieniu do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i
szczegółowo zostanie określone przeznaczenie tego terenu.
Jeszcze wczoraj radni nie wiedzieli, jaką decyzję podejmą, bo nie było gotowego
projektu uchwały, który rajcy mieliby przegłosować.
Agata Kondzińska - SŁOWO POLSKIE
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Dp Redakcji
Dp Redakcji Sznowna Redakcjo !
W ostatnim okresie często drukujecie na Waszych łamach wypowiedzi polityków
gorzowskich na czele z wojwwodą ( który deklarował się , że będzie wojewodą
Lubuszan ) , którzy w celu zdobycia poparcia wyborców przed wyborami , już nie
ukrywają swoich żądań i uprzedzeń w stosunku do Zielonej Góry.
Wojna gorzowsko - zielonogórska , którą przez pewien czas usiłowali ukrywać
poltycy z Gorzowa a politycy zielonogórscy nadal zachowują się jakby jej nie
było , została ujawniona we właściwej skali i będzie się zaostrzać do czasu
wyborów samorządowych.
Przegranym w tej wojnie są mieszkańcy lubuskiego.
Dlatego uważamm , że powinniście dać możliwość wypowiedzi tej większości
województwa.
Moje uwagi są następujące;
1.Województwo Lubuskie nie ulegnie likwidacji przez najbliższe 20 - 30 lat ,
do czasu kolejnej reformy administracyjnej. Należy to przyjąć jako pewnik bez
względu na spory i waśnie. Wpływ tego stanu na rozwój województwa to inna
sprawa.
2. Umiejscowienie urzędów i instytucji powinno być podyktowane liczbą
obsługiwanych mieszkańców a to powinno wiązć się z odległością od siedziby
urzędu a nie ambicjami miasta . Nie można też sztucznie zmieniać granicy
wpływów np. zmusząjc mieszkańców Świebodzina do załatwiania spraw w Gorzowie
odległym o 75 km zamiast w Zielonej Górze odległej o 40 km i doskonałej drodze
między tymi miastami.
Umiejscowienie w leżącym na skraju województwa Gorzowie instytucji
obsługujących całe województwo jest bardzo niekorzystne ze względu na
odległość dla mieszkańców byłego zielonogórskiego.
3.Politycy zielonogórscy i południa województwa nie powinni ulegać szantażom
zwłaszcza polityków z Gorzowa.
Województwo i tak będzie istniało.
4.Politycy zielonogórscy muszą najpierw zastanowić się niż coś podpiszą lub
obiecają. Jak można było obiecać powstanie kompusu uniwersytetu w Gorzowie ?
To co gdzie indziej tworzono przez dziesiątki lat i nie tylko w Zielonej
Górze , w Gorzowie miało powstać w kilka miesięcy bez bazy , bez czegokolwiek.
To bardzo poważny błąd. Ktoś powinien z tego się wytłumaczyć.
Skutki powstania kampusu w Gorzowie byłyby takie , że o każdy wydział ,
inwestycje a może rektorat trwała by wojna i waśnie. Strach pomyśleć.
5.Gorzów skarży się , że jest dyskredytowny przez Zieloną Górę. Ja widzę to
odwrotnie. Mieszkam w Świebodzinie. Tak jest obecnie , że to co kiedyś
złatwiałem w Zielonej Górze muszę załatwiać w Gorzowie. Niestety odczuwam
to ,że jestem z byłego zielonogórskiego.
Mam pretensje do Zielonej Góry , że Świebodzin dostał się pod wpływy Gorzowa.
Powinno to zostać zmienione.
W Zielonej Górze jest wiele delegatur i mieszkańcy innych miast mogą swoje
sprawy tam załatwić bez uprzedzeń urzędników.
Rozumiem mieszkańców Wsochowy , którzy byli traktowani przez Leszno tak jak
obecnie my przez Gorzów.
6. Politycy zielonogórscy powinni dązyć do powstania KRS w Gorzowie pod
warunkiem utrzymania KRS również w Zelonej Górze.
To jest rzecz drugorzędna.
Pozdrawiam
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: samoobrona pomoże Z.Padlewskiemu
Powstanie zakończyło się klęską po czternastomiesięcznym pełnym oporu boju z
przeważającymi pod każdym względem wrogiem. Klęska II Korpusu pod Opatowem(10 -
11.04.1864 rok). Wiele było przyczyn tego upadku między innymi brak ogólnego
planu działań, brak jednolitego dowództwa, kadr dowódczych, uzbrojenia i
wyszkolonego żołnierza. Mimo popełnionych błędów i nieudolności trwało
najdłużej ze wszystkich wcześniejszych powstań polskich.
Skutki powstania to:
- uwłaszczenie chłopów w Królestwie Polskim,
- represje popowstaniowe w stosunku do Polaków (wywózki na Syberię, konfiskaty
mienia, wyroki sądów doraźnych - kary śmierci itp.),
- w znacznej części społeczeństwa upadek wiary w możliwość odzyskania
niepodległości,
- Wielka Emigracja - (około 10 000 emigrantów) do Francji, Niemiec, Belgii.
Powstanie 1863 - 1864 roku było ostatnim z polskich powstań narodowych.
Wielotysięczna emigracja popowstaniowa podobnie jak jej poprzednicy szukała
nowych dróg wyzwolenia narodowego i społecznego (powstanie socjalizmu
naukowego). Powstawały nowe teorie narodowo - wyzwoleńcze i nowe programy
społeczne. Między innymi Dabrowski, Hauke, Tokarzewicz wypowiadali się za
Polską odrodzoną w etnicznych granicach, potepiając panowanie jednego narodu
nad drugim, chcieli pogłębić współpracę rewolucyjną z narodem rosyjskim. W
kwestii agrarnej głosili, że ziemia miałaby być własnością całego narodu.
Komisja Uzbrojenia Narodowego z 1863 roku zabezpieczała składy broni w Belgii i
Niemczech, w Szwajcarii, Turcji i Rumunii. Sprawy broni i nowej kadry wojskowej
leżały w centrum uwagi dwóch organizacji emigracyjnych - Stowarzyszenia
Wojskowych Przysięgłych oraz Towarzystwa Wojskowych Polskich. Równocześnie
podejmowano próby nowego powstania a także snuto plany sformowania legionów w
służbie włoskiej w związku między innymi wojną prusko - włosko - austriacką i
wojną francusko - włoską. W tym celu 8.08.1870 roku Komisja Tymczasowa
Emigracji Polskiej wydała odezwę do rodaków. Zgłaszało się wielu ochotników.
Dowódcą I legionu miał zostać gen. Heindereich a II legionu Dąbrowski. Nie
zostały jednak zorganizowane, ponieważ Francja nie chciała narażać się Rosji.
Walczyli więc Polacy w szeregach armii francuskiej, licząc, że w końcu dojdzie
do utworzenia jednostki polskiej.
Zwarte formacje polskie lub pojedyńcze grupy walczyły w wojnie secesyjnej USA
po obu stronach. Polacy walczyli też w Meksyku podczas rewolucji. Walczyli na
barykadach Komuny Paryskiej - ponad 500 wygnańców głównie żołnierzy powstania
styczniowego między innymi Jarosław Dąbrowski, Walery Wróblewski, gen. August
Okołowicz z synami, Teofil Dąbrowski, Maksymilian Rogowski, gen. Roman
Czarnomorski, Władysław Jost. Spośród 500 - 600 Polaków walczących po stronie
Komuny część utworzyła jednostkę w sile batalionu. Była to ostatnia jednostka
wojska polskiego sformowana na obcej ziemi aż do wybuchu I wojny światowej
(1914 rok).
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Świąteczna mobilizacja - komentarz
rodzina_adamsow napisała:
> Szkoda mi czasu śledzic przez kilka dni jeden wątek.
A mnie szkoda w takim razie czasu, odpisywać na Twoje posty.
> Pytanie jest prowokacyjne w zamierzeniu, ponieważ jak do tej pory
> powstanie jest przedstawiane wszedzie tylko z jednej strony.
Mało czytałeś w takim razie. A Twoje pytanie nie jest prowokacyjne, tylko
głupie. Publiczne obnażanie własnej niewiedzy dawno przestało być prowokacją.
Epoki Ci się pomyliły - dziś to już, niestety, nikogo nie rusza.
> Negatywne skutki powstania są obecnie na siłę zasłaniane bohaterstwem
> powstańców, tragicznym losem miasta, itd....
Odesłałbym Cię do ostatniego akapitu posta, którego nie miałeś czasu zobaczyć.
BTW, między Twoim postem w tamtym wątku a moją odpowiedzią jest niecałe 45
minut.
> Wszelkie święta i obchody są realizowane jako uczczenie pamięci
> poległych w beznadziejnej, choć bohaterskiej walce.
To tylko Twój prosty umysł umie dostrzec wyłącznie tą warstwę. Niektórzy są w
stanie rozpatrzeć rzecz na różnych poziomach i szacunek dla weteranów nie kłóci
im się z żalem po zniszczonym mieści czy nawet z krytyczną oceną samej decyzji.
Ale to wymaga większego wysiłku, niż tylko powtarzanie bzdur rodem z PRLowskiej
propagandy.
> O poległych nalezy pamiętać, należy im się szacunek z naszej
> strony za ich oddanie.
Nie sądzę, by zależało im na szacunku kogoś takiego, jak Ty, łaskawco.
> Jednak nie należy pokazywać wszystkiego tylko z jednej strony !
Ślepyś? Ja widzę wiele stron, nikt mi nic nie zasłania. Trzeba tylko chcieć
patrzeć.
> Może by tak ktoś z "historyków" wypowiedział by się o prawdziwej przyczynie
> zatrzymania wojsk radzieckich na linii Wisły ?
> Jest wiele rzeczy o których się przemilcza albo udaje że nie ma tematu.
Och, jak ja lubię tych, którzy znają obiektywną prawdę, tylko jakoś nie umieją
się nią przekonująco podzielić. Zawsze się znajdzie taki jeden - nikt nie chce
go słuchać, choć przeca on wie, on zna... Prawdziwe przyczyny, prawdziwi
Polacy, prawdziwa historia... A to, co jest znana i od lat dyskutowana, to jaka
jest? Nieprawdziwa? Niepolska? Jaka jest? Kto za tym stoi (bo tego się te Twoje
dyrdymały pewno sprowadzają)?
I Ty mówisz, że nie masz czasu czytać odpowiedzi? Nędzny prowokator z Ciebie i
tyle.
________________________________________
Roody102
"Możemy spokojnie przyjąć, że autor nie umiejący myśli swych wyrazić jasno nie
umie też myśleć jasno, że więc myśli jego nie zasługują na to, by się silić na
ich odgadywanie."
Obejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jestem ZA hipermarketami !!!
Debata o marketach!!! Do o666o !!! o666o napisał:
> MARZENIA !
> ŻADNA, to miasto chyli się ku upadkowi !
W związku z tym, że o666o nie chciało się kliknąć się na link powyżej
specjalnie podaję tekst z nowego numeru Życia Podkarpackiego:
"Czwartkowa dyskusja przemyskich radnych w całości poświęcona była sprawie
planowanych hipermarketów. Przypomnijmy: jest czterech inwestorów, którzy chcą
w mieście wybudować duże centra handlowe. Pierwszy to Gemini Holdings z
Krakowa, a planowana inwestycja ma być zlokalizowana na terenach po byłych
zakładach Pomona przy Boh.Getta-Konopnickiej. Proponowana powierzchnia
obiektów to 1800 i ponad 2000 tys. m kw. Drugi wniosek - lokalizacja Zana-
Mickiewicza - wpłynął od krakowskiej spółki Teng. W tym przypadku powierzchnia
ma wynieść ok. 1100 m kw. Trzeci to inicjatywa sanockiego Beef-Sanu.
Lokalizacja: Kopernika, łączna powierzchnia kilku obiektów ok. 15000 m kw.
Czwarty - przy Lwowskiej - to inwestycja Polskiej Korporacji Handlu M&M,
łączna powierzchnia trzech obiektów 15000 m kw.
Omawiany na sesji raport o skutkach powstania nowych, dużych centrów
handlowych miał władzom miasta odpowiedzieć na pytanie, czy zgadzać się na
propozycje inwestorów, czy też nie (w przypadku obiektów powyżej 2000 m kw.
wymagana jest zgoda rady miasta). Wyniki ankiet nie dały jednak konkretnych
wskazań. Mieszkańcy miasta w równym stopniu są za, co przeciw hipermarketom.
Jedynie handlowcy wyraźnie są przeciw (ok. 80 proc.) Raport zawiera też
prognozę skutków: przy założeniu, że sklepy wielkopowierzchniowe zajmą całą
pulę będącą w dyspozycji miasta, tj. 23 tys. m kw., w już istniejących
obiektach obroty spadną od 168 do 189 mln zł. Stanowi to 22 - 25 procent
całości i oznacza upadek od 230 do 259 sklepów. Jeden nowy obiekt o
powierzchni 2000 m kw. da pracę 29 osobom, a obiekty o powierzchni łącznej
23000 m kw. zatrudnią 329 pracowników. Odpowiednio, wskutek powstania dużych
sklepów pracę w małych straci w pierwszym wypadku 42 - 49 osób, w drugim 500 -
600.
Autorzy opracowania unikali odpowiedzi na pytanie: zgadzać się czy nie: -
Decyzja należy do władz miasta, nie do nas. Niemniej jednak, naszym zdaniem,
pytanie jest źle postawione. Z praktyki wynika, że samorządy są za słabe, by
skutecznie powstrzymać zamiary wielkich korporacji. Jeśli hipermarket się
uprze, wejdzie i bez waszej zgody, tylnymi drzwiami. Tak stało się na przykład
w Rzeszowie, gdzie po odmowie, inwestor wykupił kilka istniejących sklepów i
utworzył własną sieć. Dlatego pytać raczej należy: jak, gdzie i na jakich
warunkach?
Większość radnych, choć żaden nie był zwolennikiem hipermarketów, uznała, że
ta ocena jest trafna. Nieliczni oponowali: - Nie wszystkich i nie każdego
można kupić! - mówił Zygmunt Majgier (ROP).
We wnioskach końcowych radni postanowili zachować dużą ostrożność przy
podejmowaniu jakichkolwiek decyzji dotyczących planowanych hipermarketów oraz
zrobić wszystko, by chronić lokalny handel."
Obejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plraju.pev.pl
Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 172 postów • 1, 2, 3, 4
|
|
Cytat |
Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas Tylko poeci i kobiety potrafią wydawać pieniądze tak, jak na to zasługują. Facilius oppresseris quam revocaveris (ingenia studiaque) - (talenta i nauki) łatwiej można stłumić, niż do życia przywrócić. Fakt podstawowy, że jesteśmy życiem, które chce żyć - uświadamiamy sobie w każdym momencie naszego istnienia. Albert Schweizer Da mihi factum, dabo tibi ius - udowodnij fakt, a ja ci wskażę prawo.
|
|