pozdrawiam
ismena

<jfox_xnosp@poczta.onet.plwrote:
Bo tak Pawle szczerze - co moglby twoj instytut zaoferowac
potencjalnemu klientowi ?


Cóż, Instytut Fizyki UJ zajmuje się głównie badaniami podstawowymi,
które nie są nastawione na bezpośrednie zastosowania, dlatego
większość rzeczy nie jest wprost sprzedawalna "klientom".
Poza tym nie zajmuję się PR u nas w Instytucie, więc nie wiem
wszystkiego, co się robi, wymienię więc tylko to, o czym wiem
od kolegów (niekiedy bardzo bliskich kolegów):

U nas wymyślono i opracowano metodę obrazowania MRI płuc,
co dotąd nikomu na świecie się nie udało. To jest natychmiast
sprzedawalne służbie zdrowia, zresztą testy kliniczne już trwają
(we Francji, o ile się nie mylę).

Pracami nad macierzami przypadkowymi, których można uzywać
na przykład do optymalizacji portfela inwestycji lub do optymalizacji
rozmieszczenia stacji bazowych w telefonii komórkowej zainteresował
się pewien duży bank i jeden z operatorów komórkowych. Rozmowy
z bankiem są bardzo zaawansowane, z gośćmi od komórek
mniej, ale to oni mają swoje problemy, które utrudniają im
zaangażowanie.

Inna osoba ma gotową procedurę (know-how, nie technologię)
badania uszkodzeń DNA na skutek radioterapii. Tu głównym problemem
jest to, że trzeba _wiedzieć_ czego szukać, jak szukać i jak
interpretować wyniki. Samo szukanie - choć bardzo kosztowne -
nie jest wielkim problemem koncepcyjnym. Też jest to (know-how
tej pani) w użyciu - w Niemczech.

Jeden gość przez całe lata produkował jedne z najlepszych na świecie
detektorów półprzewodnikowych; na pewno najlepsze w Europie.
Bezpośrednim odbiorcą była fizyka akceleratorowa, ale to się
- jak słyszałem - dałoby przerobić na detektory dla przemysłu
jądrowego. Niestety, człowiek wypada z rynku, bo standardy wzrosły
tak, że bez clean roomu się nie da.

Podobnie inna grupa mogłaby produkowac jakieś super biosensory
- mogłaby, ale nie ma clean roomu.

Inni mają świetne wyniki w niechirurgicznym zastosowaniu laserów
w medycynie, ale szczegółów nie znam.

Bardzo bliscy mi ludzie mają rewelacyjne wyniki w modelowaniu
i projektowaniu syntetycznych nanokanałów - z zainteresowaniem
przemysłu w Niemczech i USA (bo tam robi się "hardware", u nas
teorię).

Wreszcie opracowane u nas modele epidemii roślin wejdą, jak
mamy nadzieję, do fazy field tests w UK.

Jak powiadam, nie wiem wszystkiego co się u nas robi, ale
i tak bardzo wstydzić się nie musimy. Tym bardziej, że głównym
polem aktywności Instytutu są, jak pisałem, badania podstawowe.

I jakbyscie dostali 1 mln zl to na co byscie
wydali .. i jak by wzrosla oferta ?


Milion PLN to nie jest zastraszająco wielka kwota. Roczny budżet
na badania (nie na dydaktykę, nie na pensje, nie na utrzymanie
budynków) UJ wynosi 10 mln PLN (dane za 2003) i oczywiscie
wszyscy narzekają, że mało. "Twój" milion to zaledwie/aż 10%
tej sumy. Ach, za ten milion dałoby się ten clean room postawić
i produkcja jednych i drugich detektorów mogłaby ruszyć.

Milion, powiadasz. Pewna grupa u nas w Instytucie dostała
własnie milion trzysta tysięcy. Euro. Na trzy lata, na wymianę
międzynarodową, nie na aparaturę. Stworzymy za to kilka pozycji
postdoków i będziemy mogli zapraszać naprawdę światowej klasy
ludzi żeby do nas na kilka miesięcy (do roku) przyjeżdżali, bo
bedziemy im mogli przyzwoicie zapłacić. Trochę też sami będziemy
mogli jeżdzić, ale proporcja przyjazdy:wyjazdy jest jak 3:1.

ale kto wspomaga historykow,
jezykoznawcow, archeologow


Historycy, językoznawcy i archeologowie potrzebują mniej
pieniędzy niż fizycy, informatycy, chemicy, o biotechnologach
nie wspominając. Językoznawców do pewnego stopnia
wspomagają faceci od szyfrów, historia jest finansowana
z powodów politycznych (i słusznie), archeologia, cóż, musi
szukać bogatych sponsorów. Któż by pamiętał o lordzie Carnaveron
gdyby nie finansował prac Howarda Cartera?